Sąd w Pajęcznie wydał wyroki w sprawie utonięcia latem 2013 roku czwórki dzieci w Warcie. Matka dzieci Beata B. została skazana na 8 miesięcy ograniczenia wolności polegającej na pracach społecznych w zawieszeniu na dwa lata. Pracownicę Ośrodka Pomocy Społecznej Ilonę B. sąd skazał na 10 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata.

Sąd w Pajęcznie wydał wyroki w sprawie utonięcia latem 2013 roku czwórki dzieci w Warcie. Matka dzieci Beata B. została skazana na 8 miesięcy ograniczenia wolności polegającej na pracach społecznych w zawieszeniu na dwa lata. Pracownicę Ośrodka Pomocy Społecznej Ilonę B. sąd skazał na 10 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata.
W tym miejscu utonęły dzieci /Grzegorz Michałowski /PAP

Prokuratura Rejonowa w Wieluniu zarzuciła kobietom m.in., że dopuściły do kąpieli dzieci bez rozeznania terenu, pomimo braku zdolności pływackich i pozwoliły na przebywanie w rzece większej liczbie dzieci, niż mogły dozorować.

Proces toczył się za zamkniętymi drzwiami. Sąd nie podał uzasadnienia wyroku.

Do tragedii doszło 6 sierpnia 2013 r. w Trębaczewie w okolicach Działoszyna. Jak ustalono, kobieta wypoczywała wraz z piątką swych dzieci i asystentką rodziny z opieki społecznej na dzikim kąpielisku nad Wartą. Nurt rzeki porwał czworo kąpiących się dzieci: dwie dziewczynki 7-letnią Hanię i 11-letnią Kasię oraz ich dwóch braci - 14-letniego Mieczysława i o rok starszego Andrzeja.

Tego samego dnia wyłowiono z rzeki trójkę rodzeństwa - niestety, mimo reanimacji nie udało się ich uratować. Ciało 14-latka odnaleziono dwa dni później, niespełna pół kilometra od miejsca tragedii.

Matka dzieci była trzeźwa. Rodzina była pod opieką Ośrodka Pomocy Społecznej ze względu na trudną sytuację materialną; miała przyznaną asystentkę rodziny Ilonę B., która tragicznego dnia była także nad rzeką. Zeznała, że opiekowała się na brzegu najmłodszym dzieckiem.

Matka dzieci, ze względu na stan zdrowia, została przesłuchana dopiero po kilku tygodniach od tragedii. Według śledczych kobieta zeznała wówczas, że tego dnia dzieci bardzo chciały wykąpać się w rzece. Jak mówiła, w miejscu dzikiego kąpieliska było płytko i nie zdawała sobie sprawy, że w pewnej odległości od brzegu jest znacznie głębiej. Próbowała ratować dzieci, ale sama musiała trzymać się gałęzi, bo nurt rzeki był zbyt silny.

Powołany przez prokuraturę biegły z zakresu ratownictwa wodnego, bezpieczeństwa osób pływających i uprawiających sporty wodne stwierdził, że kobiety przed dopuszczeniem dzieci do kąpieli nie dokonały rozeznania terenu i warunków panujących w Warcie, chociażby poprzez rozmowę z osobami, które przebywały w pobliżu.

Biegły stwierdził także, że opiekunki nie zapewniły dzieciom indywidualnych zabezpieczeń, czyli tzw. rękawków do nauki pływania, nie sprawdziły umiejętności pływackich dzieci oraz dopuściły do przebywania w rzece jednocześnie większej liczby dzieci niż mogły dozorować.

Prokuratura oskarżyła obie kobiety o nieumyślne spowodowanie śmierci dzieci. W śledztwie nie przyznały się do winy. Biegli psychiatrzy stwierdzili, że matka ma ograniczoną poczytalność, ale - według prokuratury - nie wyłącza to jej odpowiedzialności i może odpowiadać przed sądem.

Warta w miejscu utonięcia dzieci jest szeroka i dość głęboka, jednak wielu okolicznych mieszkańców od lat korzystało z tego dzikiego kąpieliska.

(mpw)