Prokuratura bada sprawę podpaleń w Radwanicach koło Polkowic na Dolnym Śląsku. Trzeci raz w tym roku płonął zakład przerobu lnu. Straty są tak duże, że firmę trzeba było zamknąć.

Tym razem ognia nie udało się ugasić na tyle szybko, by cokolwiek uratować. Zakład jest zamknięty, ludzie stracili pracę.

Straty wyceniono wstępnie na kilkaset tysięcy złotych. Trzeci pożar w ciągu roku w tym samym miejscu wydał się na tyle podejrzany, że śledczy bliżej chcą się przyjrzeć sprawie. Tym bardziej, że wiosną w Radwanicach spłonęła jedna ze stodół. Według relacji właściciela, drzwi do niej zostały oblane benzyną i podpalone.

(mpw)