Wczoraj, na konferencji prasowej po zakończonym spotkaniu George'a W. Busha z brytyjskim premierem Tony Blairem, obaj politycy starali się zmniejszyć rozdźwięki między Starym Kontynentem i Ameryką. Prezydent USA od wczoraj gości u najwierniejszego sojusznika USA w Europie - w Wielkiej Brytanii.

Bush i Blair zgodnie twierdzili, że trzeba zastanowić się, jak stawić czoła rozpowszechnianiu broni masowej zagłady. Bush twierdzi, że środkiem zaradczym byłby system obrony antyrakietowej. Blair nie odrzucił tej koncepcji, podkreślił jednak, że najpierw trzeba przeprowadzić wszechstronne konsultacje w tej sprawie. Różnica zdań jest też widoczna w kwestii ochrony środowiska. Stany Zjednoczone nie godzą się na redukcję emisji gazów cieplarnianych, Wielka Brytania popiera tę koncepcję. Tymczasem podczas tej wizyty, w samym Waszyngtonie wybuchły kontrowersje dotyczące polityki zagranicznej Busha. Lider Demokratów, Tom Daschle, stwierdził dzisiaj, że polityka zagraniczna Busha wbija klin między Stany Zjednoczone, a ich sojuszników – głównie przez budowę tarczy anytyrakietowej i mniejsze zaangażowanie w procesy pokojowe w różnych częściach świata. Zdaniem Daschle’a, USA izoluje się i zmniejsza przez to swoje znacznie. Sam Bush uznał zarzuty za niesłuszne i wezwał do tego by politykę zagraniczną traktować w sposób ponad partyjny. Daschle zareagował na to twierdząc, że zdania nie zmieni, ale że faktycznie nie musiał swej opinii wyrażać właśnie teraz. Z Londynu prezydent Bush pojedzie do Genui, by na szczycie G8 debatować o pomocy dla najuboższych krajów świata, wolnym handlu i polityce.

00:45