Trzymiesięczny areszt dla 24-latka z Bytomia, który skatował rocznego synka. Dziecko w ciężkim stanie trafiło do szpitala kilka dni temu. Rafałowi K. grozi 10 lat więzienia. Według prokuratury, znęcał się nad dzieckiem od kliku miesięcy. Sąsiedzi są zbulwersowani okrucieństwem mężczyzny. W akcie zemsty, w oknach jego mieszkania ktoś wybił szyby.


Chłopiec cały czas leży w szpitalu. Jest z nim też matka. Na razie kobieta przeniosła się do mieszkania swojej rodziny.

Mężczyźnie grozi do 10 lat więzienia

Do tragedii doszło kilka dni temu. Mężczyzna skatował dziecko w jednym z mieszkań w dzielnicy Rozbark. Następnego dnia płaczącego malucha matka zabrała do lekarza. Stamtąd chłopiec trafił do szpitala w Bytomiu, a następnie do placówki pediatrycznej w Chorzowie, gdzie przeszedł operację, bo obrażenia zagrażały jego życiu.

Policjantów zaalarmowali pracownicy chorzowskiego szpitala. Wtedy rozpoczęto poszukiwania 24-latka. Udało się go zatrzymać dopiero po kilku dniach. Wczoraj zwyrodnialec stanął przed prokuratorem. Po przesłuchaniu śledczy wystąpili do sądu o jego tymczasowe aresztowanie.

Zastępca prokuratora rejonowego w Bytomiu Karina Kamińska-Synowiec poinformowała, że Rafałowi K. przedstawiono zarzuty spowodowania ciężkiego uszczerbku zdrowia syna, za co grozi do 10 lat więzienia oraz znęcania się nad dzieckiem. To drugie przestępstwo zagrożone jest karą do pięciu lat pozbawienia wolności. 

Dramat mógł trwać od kilku miesięcy

W tej rodzinie nigdy wcześniej nie mieliśmy interwencji związanej z przemocą domową - mówi Adam Jakubiak z policji w Bytomiu. Dopiero po pobiciu chłopca ustalono, że w przeszłości przynajmniej raz został uderzony. Raz też ojciec rzucił w niego zapalniczką. To m.in. z tego powodu prokuratura postawiła mężczyźnie zarzut znęcania się nad dzieckiem. Mogło to trwać co najmniej kilka miesięcy. Mężczyzna był już przez nas notowany, m.in. za kradzież prądu oraz posiadanie narkotyków - mówi Adam Jakubiak.

Prokuratorzy chcą ustalić, czy w całej sprawie nie zawiniła także matka chłopca. Kobieta na razie zeznawała przed policją w charakterze świadka.

Sąsiedzi są zbulwersowani. W oknach mieszkania mężczyzny wybito szyby

Rodzina, w której rozegrał się dramat, mieszkała w starej, zniszczonej kamienicy. W okolicy wszędzie mówi się tylko o tej sprawie. Jest w nas złość, bo to przecież niewinne, małe dziecko. Dobrze, że przeżyło - mówi starsza kobieta. Druga dodaje: On i tak już nie ma tu życia.

Sąsiedzi pokazali ukradkiem naszemu reporterowi Marcinowi Buczkowi wybite szyby w oknach na pierwszym piętrze. To zemsta za to, co zrobił temu dziecku - mówi jedna z sąsiadek. Kobieta dodaje jednak, że nigdy wcześniej nie widziała, żeby mężczyzna znęcał się nad żoną czy dzieckiem. Jak wypił, to głupiał. I wtedy czasem ją też uderzył - dodaje jednak inna mieszkanka tej ulicy. Denerwował się czasem. Ale wtedy zawsze po prostu trzaskał drzwiami i wychodził - mówi z kolei ciocia pobitego dziecka. Przyznaje jednak, że w przeszłości widywała na ciele chłopca siniaki. Siostra tłumaczyła mi wtedy, że mały, jak to dziecko, czasem gdzieś się uderzył. I tyle - dodaje.