"Nikt z naszej trójki nawet w najczarniejszych snach nie przypuszczał, że trzy lata wystarczą, by dotrzeć do dna" - tak o kondycji polskich stadnin i wynikach aukcji Pride of Poland mówi Anna Stojanowska, były główny specjalista do spraw hodowli koni arabskich w Agencji Nieruchomości Rolnych. Przepracowała tam 21 lat. Została zwolniona 19 lutego 2016 roku razem z prezesami stadnin w Michałowie i Janowie Podlaskim - Jerzym Białobokiem i Markiem Trelą.

Anna Stojanowska podkreśla, że nie jest kwestią dyskusji, czy poddawania w wątpliwość prawa pracodawcy do zwolnienia pracowników. Problemem stało się to, dlaczego ich zwolniono, w jakiej atmosferze. Mówi także o słowach, które później padły o tym, że wykonywali swoją pracę - delikatnie mówiąc - nierzetelnie, a mówiąc wprost "byli złodziejami". One bolą bardzo - zaznacza Anna Stojanowska. Jej zdaniem ostatnie 3 lata pokazały, jak kruchą materią jest hodowla koni arabskich.

W tej chwili jest prywatnym doradcą hodowlanym, urzędującym wiceprezesem ECAHO (European Conferance of Arab Horse Organizations). Co Anna Stojanowska mówi dziś o swoim zwolnieniu? Co mówi o szansach jubileuszowej 50. aukcji Pride of Poland, która przed nami w sierpniu? Jak kobieta odnajduje się zawodowo na Bliskim Wschodzie? O tym, dlaczego polskim stadninom brakuje w tej chwili wiarygodności i jak ważne są tam konie, ale przede wszystkim ludzie - przeczytacie w rozmowie Tomasza Staniszewskiego z Anną Stojanowską.

Anna Stojanowska: 19 lutego nie zapomnę do końca życia, bo po 21 latach pracy zostałam zwolniona. Wydawało mi się, że swoją pracę wykonuję bardziej niż rzetelnie. Może to zabrzmi infantylnie, ale była to i jest moja wielka pasja i mam nadzieję, że w zawodzie związanym z końmi uda mi się przetrwać do przejścia na emeryturę a może nawet dłużej....

Tomasz Staniszewski: Trzy tygodnie po odwołaniu pani, panów Marka Treli i Jerzego Białoboka usłyszeliśmy słowa: "polska hodowla koni arabskich stanęła na krawędzi, winni zostali wyrzuceni z pracy..."

Nie jest kwestią dyskusji, czy poddawania w wątpliwość prawa pracodawcy do zwolnienia pracowników - sprawą jest to w jakim anturażu nas zwolniono i te słowa, które potem padły. Ja pracowałam w Agencji Nieruchomości Rolnych 27 lat, moi koledzy Marek Trela - 37, Jerzy Białobok 39 lat. Białobok od koniuszego w stadninie, przez głównego specjalistę, do prezesa. Marek Trela jest lekarzem weterynarii, który spędził w Janowie w zasadzie większość swojego życia. I to jest to, że kiedy zawód jest pasją człowieka, ciężko jest oddzielić kreską życie zawodowe od prywatnego. Właściwie mieszka się w pracy. Zawsze mówiłam, że zawód pracownika stadniny - w tym także prezesa - nie jest wcale zawodem łatwym, kto chciałby mieszkać w pracy, być dyspozycyjnym 24 godziny na dobę. Święta, Nowy Rok, wakacje, ferie, ludzie wyjeżdżają, a tu jak nie wyźrebienia, to stanówka, albo aukcja, albo sianokosy - więc tak naprawdę mieszka się w pracy, ale jeżeli to jest pasja, to nikt tych godzin nie liczy. Nie było dla nas kwestią sporną to, że pracodawca ma prawo do zwolnienia pracowników. Problemem stało się to, dlaczego nas zwolniono i w jakiej atmosferze i słowa, jakie później padły o tym, że wykonywaliśmy swoją pracę delikatnie mówiąc nierzetelnie, a mówiąc wprost - byliśmy złodziejami, bolą bardzo.

Rok 2015 to jest ostatni rok kiedy wy bierzecie pełną odpowiedzialność za aukcję i Narodowy Pokaz. Jeden koń - Papita - sprzedana za milion 410 tysięcy euro. Rok 2016 - jesteście zwolnieni w lutym, w związku z czym organizacja i przygotowanie aukcji do was nie należy. Przejmują to Międzynarodowe Targi Poznańskie i stadnina w Janowie. Dochód z całej aukcji, za wszystkie sprzedane konie milion 271 tysięcy euro - mniejszy niż za jednego konia sprzedanego przez was, do tego kontrowersje dotyczące podwójnej sprzedaży między innymi klaczy Al Jazeera. Rok 2017 - sprzedanych 5 koni, jeden nieodebrany, dochód z aukcji 300 tysięcy euro.

... chyba był taki wynik...

410 tysięcy euro - jeden koń nie odebrany - klacz za 110 tysięcy euro, więc dochód z samej aukcji to 300 tysięcy euro. Rok 2018 ostatnia aukcja - sprzedane...

... tak naprawdę dwa konie!

Dwa konie państwowych stadnin - jeden koń z Janowa, jeden z Michałowa.

... i jeden koń prywatny.

Dochód z aukcji 254 tysiące euro. Rok 2019 i jubileuszowa 50. Aukcja Pride of Poland. Może być gorzej?

Ja nie wiem, czy może być gorzej, bo w ciągu ostatnich trzech lat dojechaliśmy chyba do ściany. Nie wiem, czy sprzedaż poniżej trzech koni to nie jest już dno. Aczkolwiek mądrzy powiedzieli kiedyś, że jak człowiek myśli, że sięgnął dna, to okazuje się, że od spodu ktoś jeszcze zapuka, więc okazuje się, że dno jest jeszcze głębiej. Jest naprawdę bardzo źle, jeżeli chodzi nie tylko o sprzedaż, ale i wizerunek polskich koni arabskich na arenie międzynarodowej.

Co Anna Stojanowska mówi o nowej Radzie do spraw Hodowli Koni, do której została zaproszona przez ministra rolnictwa Krzysztofa Ardanowskiego?

Cytat

"Rada ma niestety duży stopnień ogólności w swoim działaniu, tak bym to nazwała. Poza słowami, które padły na początku i pewną deklaratywnością, że chce się coś zmienić i rzeczywiście poprawić stan nie tylko stadnin koni arabskich, ale w ogóle kondycję hodowli koni w Polsce - niewiele się wydarzyło. Poza wzajemnym przekonywaniem się o chęci poprawy i przedstawianiem jakiś mniej lub bardziej wiarygodnych pomysłów, projektów czy planów, tak naprawdę nic z tej działalności rady nie wynika. Wszyscy są dla siebie mili, tylko nic z tego nie wynika".

Kto był autorem sukcesu stadnin w Janowie Podlaskim i Michałowie według Anny Stojanowskiej? Na czym polega odpowiedzialność prezesa stadniny na przykładzie klaczy "Pianissima", która była najbardziej utytułowaną klaczą czystej krwi arabskiej w historii hodowli tej rasy w Polsce? Według Stojanowskiej w tej chwili w stadninach nie ma ani jednej osoby, która wzięłaby odpowiedzialność za sukcesy i za porażki, która by potrafiła swoje decyzje w rozsądny sposób wytłumaczyć....

Jaka może być 50. jubileuszowa aukcja Pride of Poland? Nie mam pojęcia - odpowiada Anna Stojanowska. Naprawdę nie wiem, co dzisiaj trzeba byłoby zrobić, by zrobić nie mówię duży krok, ale odbić się od tego - nie chcę mówić dna, ale niskiego poziomu. Zainteresowanie polskimi końmi jest, tylko po tych trzech latach świat się trochę przyczaił i myśli sobie - "poczekamy co będzie dalej i poczekamy, czy z tych gigantycznych cen, które trzeba było zapłacić przed laty, nie można skorzystać z wyprzedaży". Więc dzisiaj główne pytania to są "za ile?", a nie "jakie konie?" i wszyscy szukają koni tanich w Polsce. Zresztą ludzie nie są głupi, wiedzą, jaka jest sytuacja w Polsce i że stadniny nie sprzedawały przez ostatnie lata koni i tych koni jest dużo.

Czy istnieje ryzyko wyprzedaży polskich koni? Moim zdaniem tak - uważa Anna Stojanowska. Czy jej zdaniem sukces stadnin państwowych jest w interesie hodowców prywatnych? Czy może im szkodzi? I dlaczego Anna Stojanowska nie wyobraża sobie tabliczki "Zamknięte" na bramie stadniny w Janowie...

Słynne polskie stadniny koni arabskich w Janowie Podlaskim i Michałowie zakończyły rok 2018 z fatalnymi wynikami finansowymi. Z nieoficjalnych ustaleń radia RMF FM wynika, że stadnina w Janowie zakończyła ubiegły rok z 3 mln złotych na minusie, a straty w Michałowie wyniosły ponad 800 tys. złotych.
Opracowanie: