Tomasz Kaczmarek poseł Prawa i Sprawiedliwości, zrezygnował z członkostwa w klubie PiS. Prawdopodobnie wyprzedził w ten sposób decyzję swoich partyjnych kolegów, którzy w środę mieli zdecydować o jego politycznej przyszłości. Wcześniej Jarosław Kaczyński powiedział, że dla Kaczmarka nie ma miejsca w klubie.

Tomasz Kaczmarek pojawił się na posiedzeniu klubu parlamentarnego PiS i poinformował posłów o swojej decyzji. Wcześniej prezes Prawa i Sprawiedliwości pytany o to co dalej z Kaczmarkiem, powiedział, że "ma dla niego miejsca w naszym klubie - to jest jasne". Dopytywany, czy zostanie on wykluczony z klubu, Jarosław Kaczyński odpowiedział: "No to należy do rzecznika i do klubu, ale jestem głęboko przekonany, że tak będzie".

W odpowiedzi na te słowa Tomasz Kaczmarek powiedział, że szanuje decyzję prezesa PiS. Do każdych wytycznych rzecznika dyscypliny klubu PiS się dostosuję. Wartości i idee, jakimi kieruje się PiS, zawsze były mi bliskie. Bez względu na to, czy będę członkiem klubu PiS, tymi ideami będę się kierował - podkreślił.

Formalnie rezygnację posła przyjął szef klubu Mariusz Błaszczak. To jest postępowanie honorowe - powiedział. Sam Kaczmarek twierdzi, że zrezygnował z członkostwa w klubie, bo uważa, "że jest to honorowe i godne zachowanie". Zapowiedział, że nie przystąpi do żadnego innego klubu, pozostanie posłem niezrzeszonym. Nie dam nikomu tej satysfakcji, żeby nazwać mnie zdrajcą - mówi.   

W połowie grudnia ubiegłego roku Kaczmarek został zawieszony w prawach członka klubu PiS po publikacji "Wprost". Tygodnik opisał związek parlamentarzysty z olsztyńską bizneswoman Katarzyną Sztylc. Według "Wprost" były "agent Tomek" miał grozić jej mężowi i straszyć go kolegami ze służb. W najnowszym numerze tygodnik napisał, że poseł PiS jeszcze do niedawna miał kontakty z osobami powiązanymi z warszawskimi agencjami towarzyskimi.


(ug)