Kilkadziesiąt osób sprzedało swoje samochody w serwisie Allegro za cenę tysiąc razy niższą niż zamierzali. Zamiast na przykład 18 tys. złotych, w Internecie pojawiało się… 18 złotych.

Błąd mógł polegać na złym wstawieniu znaków interpunkcyjnych przy wpisywaniu kwoty sprzedaży. Problem dotyczy ok. 40 osób, każdy przypadek jest niemal identyczny. Aukcje trwały po kilkanaście sekund. Nasz reporter rozmawiał z jedną z poszkodowanych. Jak mogło dojść do takiej pomyłki, o tym w relacji Marcina Friedricha:

Kupujący prawdopodobnie ma zainstalowany w swoim komputerze tak zwany skaner aukcji. To program komputerowy, który cały czas śledzi to, co dzieje się w serwisie aukcyjnym. Wystarczy ustawić parametry - na przykład pokaż wszystkie samochody za cenę mniejszą niż 100 złotych. Kiedy takie auto znajdzie się w sprzedaży, komputer informuje o tym użytkownika programu. Wtedy wystarczy kilkanaście sekund i aukcja może być zakończona.

Wszystkie auta kupiła ta sama osoba - kobieta - która żąda teraz wydania kupionych pojazdów i grozi sądem. Ale właściciele samochodów nie muszą się martwić, bo zdaniem prawników, z którymi rozmawiał Łukasz Wysocki, kobieta procesów nie wygra.

Zgodnie z polskim prawem, od umowy zawartej w wyniku błędu - a wydaje się oczywiste, że o takich tutaj mówimy - można odstąpić bez żadnych konsekwencji.

Podobnego zdania są przedstawiciele serwisu Allegro, którzy choć nie są tutaj stroną, to o sprawie wiedzą i naszej bohaterce zablokowali już jedno konto. A operacjom na drugim dokładnie się przyglądają. Zmieniono też formularze, za pomocą których wystawia się przedmioty na sprzedaż i pojawiły się dodatkowe ostrzeżenia, by sprawdzać kwotę.