Tegoroczne wakacje wielu z nas będą się kojarzyć z burzami i trąbami powietrznymi. Nie zapomni ich na pewno 15-letni Kamil, którego strażacy wydobyli z łodzi przywalonej przez starą wierzbę. Kamil miał więcej szczęścia niż jego kolega od żagli. Przeżył nawałnicę i dziś opuścił szpital w Iławie. W szpitalu długo pozostanie jeszcze wychowawca obozu żeglarskiego.

Wychowawca chłopców wiedział, że niebo zasnuły czarne burzowe chmury, dlatego kazał swoim podopiecznym zwinąć żagle i płynąć do brzegu. Tak też się stało. Wszyscy dobili do brzegu w Siemianach, gdy zaczynało grzmieć. Nauczyciel polecił uczniom przeczekać deszcz i ewentualną burzę w pobliskiej szopie. Jednak nie wszyscy schronili się w szopie. Wychowawca z dwoma 15-latkami został w łodzi, by spakować żywność. Wtedy zerwał się tak silny wiatr, że przewrócił drzewo pod którym uczestnicy obozu przycumowali swoją łódź. Jeden z chłopców zginął na miejscu, drugi ranny chłopiec i wychowawca zostali przewiezieni do szpitala.

Foto Archiwum RMF

17:20