Pierwszy w sezonie bieg sztafetowy zakończył się wygraną Szwedek, które stoczyły walkę z Norweżkami i Finkami. W Polskim zespole dobrze spisały się Kowalczyk i Jaśkowiec, ale to zbyt mało nawet na czołową "10".

Pogoda w norweskiej miejscowości zmieniła się od wczorajszego biegu indywidualnego. W sobotę zawodniczkom towarzyszyło bezchmurne niebo – dziś początkowo padający śnieg. Organizatorzy musieli się solidnie napracować, żeby przygotować trasę biegu. Na starcie stanęło aż 21 ekip. W tym cztery sztafety z Norwegii. Po dwa zespoły wystawiły: Kazachstan, Niemcy i Rosja.

Jako pierwsza w naszej ekipie wystartowała Kornelia Marek. Polki ruszyły na trasę z szóstym numerem startowym – właśnie taką lokatę w Pucharze Świata zajęła Biało-Czerwona drużyna na zakończenie poprzedniego sezonu.

Na czele stawki dość szybko pojawiły się ekipy: Finlandii, Rosji, Norwegii i Szwecji. Kornelia Marek biegła w okolicach 15 miejsca – półtorej minuty za liderką. Po pierwszej zmianie prowadziły Norweżki, ale ich przewaga nad pościgiem była minimalna. Marek ukończyła jako 16.

Na trasie zmieniła ją Justyna Kowalczyk i zaczęła odrabiać straty. Po przebiegnięciu połowy dystansu nasza najlepsza biegaczka była już 12, a do prowadzącej Finki traciła niespełna minutę. Różnice w czołówce nadal nie były duże. Siódme Niemki miały jedynie 18 sek. straty. Po 10 kilometrach sztafeta Finek miała już 16 sek. przewagi nad Rosją, Szwecją i drugim zespołem Norwegii. Justyna Kowalczyk pobiegła wspaniale. Zniwelowała stratę naszego zespołu do 46 sek. – wyprzedziła na trasie aż 9 rywalek! Polki na siódmym miejscu.

Na trasie Paulina Maciuszek. Zgodnie z założeniami Polka traciła do czołówki, ale dzielnie walczyła o zachowanie jak najwyższej pozycji. Jako trzecia wśród Finek ruszyła Lisa Roponen. Kristin Steira, Anne Haag, Evi Sachenbacher, Ilina Miedwiediewa - to skład pogoni za prowadzącą fińską biegaczką. Najwięcej ochoty do ścigania Roponen miała Szwedka Haag. Narzuciła mocne tempo - wytrzymała to jedynie Norweżka Steira. Z tyłu zostały i Rosjanki i Niemki. Na stadion jako pierwsza wpadła Roponen. Finki zachowały 4 sek. przewagi nad norwesko-szwedzką pogonią. Dalej dwie ekipy rosyjskie z pokaźną już stratą. Paulina Maciuszek ukończyła jako 13. - zastąpiła ją Sylwia Jaśkowiec.

Walka o zwycięstwo zapowiadała się pasjonująco - Marit Bjoergen (zwyciężczyni biegu indywidualnego), Aino Kaisa Sarinen i Charlotte Kalla - ta trójka wyruszyła na ostatniej zmianie. Po kilkuset metrach wszystkie biegły już razem. Zaczęły się "biegowe szachy". Trzy czołowe sztafety miały pokaźną przewagę - podium już w tym momencie było zarezerwowane dla Skandynawek. I nagle za plecami czołówki wyrosła Rosjanka Korostieljewa. Zniwelowała stratę do zaledwie 6 sek. To zmobilizowało do pracy Charlotte Kalle - Szwedka przyspieszyła i objęła samotne prowadzenie - kilka sekund przed Bjoergen i słabnącą Sarinen. Tempa nie wytrzymała także Rosjanka i o podium mogła zapomnieć. Na linii mety jako pierwsza zameldowała się Kalla, dalej Bjoergen i Sarinen.

Szwedki zawdzięczają wygraną głównie postawie Charlotte Kalli - można powiedzieć, że to już tradycja. Kalla od kilku lat świetnie zaczyna sezon, ale później spuszcza z tonu. Ciekawe czy w sezonie olimpijskim będzie podobnie. Polki na 12 pozycji - Sylwii Jaśkowiec udało się prześcignąć Czeszkę.

Niestety na dzień dzisiejszy nasza ekipa oparta jest w głównej mierze na postawie Justyny Kowalczyk. Kornelia Marek i Paulina Maciuszek nie gwarantują jeszcze odpowiednio wysokiego poziomu, a sama Sylwia Jaśkowiec to jeszcze troszkę za mało. Na Igrzyskach w Vancouver nasza sztafeta ma pokusić się o medal. Na Mistrzostwach Świata w Libercu Polki zajęły szóste miejsce – był to ogromny sukces. Wejście do czołowej trójki na lutowych Igrzyskach będzie megasensacją.

Wyniki biegu sztafetowego 4x5 km.

1. Szwecja 58:37.1

2. Norwegia I + 16.7

3. Finlandia + 22.0

4. Rosja I + 45.7

5. Niemcy I + 1:31.5

...

12. Polska + 2:51.3