Blisko dobę po pożarze w kopalni „Pniówek” w Pawłowicach, znów doszło do tragedii pod ziemią. Jeden górnik zginął, a pięciu zostało rannych w wypadku w kopalni „Bielszowice” w Rudzie Śląskiej. Kilka minut po 3.00, 840 m pod ziemią doszło do tąpnięcia. W rejonie zagrożenia było 31 osób. Życiu poszkodowanych nic nie grozi. W tym roku w polskich kopalniach zginęło 27 górników.

Nastąpił wstrząs, który zaliczyć należy do silnych. Jego epicentrum znajdowało się ok. 75 metrów przed frontem ściany, gdzie pracowali górnicy - powiedział Marian Mazur, rzecznik Rudzkiej Spółki Węglowej SA, do której należy kopalnia. Wstrząs spowodował tąpnięcie. Powstał podmuch, którego siła podrzuciła górników do góry. Jeden z nich uderzył o obudowę chodnika, mężczyzna zginął na miejscu. Życiu rannych nie grozi niebezpieczeństwo. Mają powierzchowne urazy czaszki i klatki piersiowej. Przyczyny wypadku bada Okręgowy Urząd Górniczy w Bytomiu.

Do tragedii doszło zaledwie dobę po wypadku w kopalni „Pniówek” w Pawłowicach. Po zapaleniu się metanu ucierpiało kilkunastu górników. Pięciu, najciężej poparzonych, przebywa w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich. Stan dwóch górników jest bardzo ciężki – mają poparzone 60 procent powierzchni ciała. Wszyscy znajdowali się najbliżej pożaru. W szpitalu w Jastrzębiu Zdroju pozostaje jeszcze ośmiu innych górników: trzech na oddziale ortopedii, pięciu na oddziale internistycznym z podejrzeniem podtrucia tlenkiem węgla. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Nie wiadomo na razie, dlaczego metan się zapalił. Śledztwo w tej sprawie rozpocznie się po dopiero po ugaszeniu pożaru.

W tym roku w kopalniach węgla kamiennego zginęło już 27 górników. W całym ubiegłym roku śmierć poniosło 24.

foto Archiwum RMF

12:15