Do dwóch lat więzienia grozi Andrzejowi Lepperowi za pomówienie dwóch ministrów rządu Leszka Millera oraz trzech liderów Platformy Obywatelskiej o branie łapówek. Warszawska Prokuratura Okręgowa wszczęła śledztwo w tej sprawie. "Pomówienia mogły poniżyć wymienione osoby w opinii publicznej oraz narazić je na utratę zaufania niezbędnego do piastowania w państwie urzędów wymagających szczególnego zaufania publicznego" - głosi komunikat nadesłany do mediów przez Jerzego Łabudę, szefa prokuratury.

Prokuratura ustali, czy były wicemarszałek pomówił polityków, a wcześniej sprawdzi, czy w tym, co mówił Lepper jest choć ziarno prawdy. Na razie Prokuratura Okręgowa w Warszawie odmówiła jakichkolwiek komentarzy. Mogła przyjąć jedną z dwóch opcji: albo uznać, że informacje ujawnione przez Leppera mogą być prawdziwe i wtedy zostałoby wszczęte śledztwo w sprawie domniemanej korupcji; albo uznać, że to co padło z ust Leppera na sali Sejmu jest historią wyssaną z palca i o żadnej korupcji mowy nie ma. Prokuratura wszczynając śledztwo w sprawie pomówienia za pomocą środków masowego przekazu, wybrała ten ostatni wariant. Za takie przestępstwo grozi do dwóch lat więzienia.

Były wicemarszałek oznajmił w czwartek, że ma dokumenty będące dowodem na to co mówi. Wczoraj zapowiedział, że ich nie odda prokuraturze, ponieważ jej nie ufa. Chce powołania nadzwyczajnej komisji parlamentarnej. Jeśli Lepper się uprze może nie oddać dokumentów prokuraturze dobrowolnie. Wtedy prokurator wydaje nakaz przeszukania i w tym przypadku immunitet posła nie chroni. Zdaniem marszałka Marka Borowskiego Lepper postępując w ten sposób znów łamie prawo: „To tylko wskazuje na krętactwo Andrzeja Leppera i na charakter tych pomówień, których się wczoraj dopuścił”. To, że były już wicemarszałek sejmu mógł mieć dokumenty, nie dziwi detektywa Krzysztofa Rutkowskiego, dziś posła "Samoobrony": "Zdobycie tego rodzaju dokumentów czy też materiałów w naszym kraju jest możliwe i są różnego rodzaju źródła". Jeśli chodzi o powołanie specjalnej komisji parlamentarnej to istnieje taka możliwość. Marszałek Borowski twierdzi jednak, że tego nie zrobi, bo od tego jest prokuratura: „Jest to kolejna próba anarchizowania prawa”. Borowski dodaje, że komisji nie będzie, bo obawia się, że Lepper zacznie wynajdywać nowe przeszkody a tym samym utrudniać prowadzenie śledztwa.

Prezydent popiera decyzję Sejmu

Decyzję Sejmu o odwołaniu Andrzeja Leppera ze stanowiska wicemarszałka popiera prezydent. "Zgadzam się ze słowami marszałka Marka Borowskiego, że była to decyzja trudna, ale konieczna" - powiedział Aleksander Kwaśniewski. "Zachowanie posła Andrzeja Leppera było niegodne sprawowanego urzędu, kłamliwe i gwałcące dobre obyczaje" - dodał prezydent. Prezydent Kwaśniewski oczekuje, że "w trybie pilnym" prokuratura wyjaśni sprawę oskarżeń Leppera pod adresem polityków. Według prezydenta, każdy przypadek podejrzenia o korupcję musi być poważnie rozpatrzony.

foto Archiwum RMF

07:15