Co najmniej 22 tys. ofiar trzęsienia ziemi w Iraku – to najnowsze, ale wciąż nie ostateczne dane. W prowincji Kerman, w której znajduje się zrównane z ziemią miasto Bam, trwa wyścig z czasem. Nadzieje na znalezienie pod gruzami żywych maleją z godziny na godzinę.

Ratownicy ze Szwajcarii, którzy jako pierwsi przylecieli do Bam, oficjalnie zakończyli już poszukiwania; część ekipy odleciała do kraju. Wiele grup zawiesiło akcje.

Ze względu na bezpieczeństwo ratowników także Polacy wstrzymali na noc pracę – wyjaśniał rzecznik Komendy Głównej Straży Pożarnej Witold Maziarz. Jednak z samego ranka ratownicy biorą się dalej do pracy. I będę dalej przeczesywać obszary objęte trzęsieniem ziemi.

Irańskie ministerstwo spraw wewnętrznych zapewnia, że akcja ratunkowa będzie trwać, dopóki ratownicy będą mieli nadzieję na znalezienie kogoś żywego. Takie szanse – ich zdaniem – są jeszcze przez najbliższą dobę; tyle bowiem człowiek może wytrzymać bez wody.

W całym regionie sytuacja jest bardzo ciężka. W tym momencie na miejscu pracują 22 międzynarodowe ekipy ratowników, szukając pod ruinami budynków osób, które mogą jeszcze żyć - mówił o sytuacji w Bam przedstawiciel ONZ Jesper Lund, który wczoraj rano przyjechał do miasta. Uważam jednak, że bardzo szybko te wysiłki przekształcą się w starania, by pomóc tym, co przeżyli - zapewnić im dach nad głową, jedzenie i lekarstwa.

Według oficjalnych danych w trzęsieniu zginęło co najmniej 22 tys. osób - ostateczny bilans może być jednak znacznie wyższy. Spod gruzów udało się wydostać ponad 2 tys. żywych osób.

Fotografie ze zniszczonego Bam

W ciągu pierwszych 48 godzin od trzęsienia ziemi do Iranu dotarło 45 samolotów z pomocą zagraniczną i ekipami ratowników. Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża i rządy państw Zatoki Perskiej poinformowały o utworzeniu dwóch mostów powietrznych, którymi będzie docierać pomoc.

Katastrofa irańskiego śmigłowca, który wiózł pomoc dla ofiar trzęsienia ziemi.

07:15