Rod Stewart jest już w Polsce. Brytyjski piosenkarz wystąpi dziś w Toruniu dla około 20-tysięcznej publiczności. Organizatorzy nie ukrywają, że wizyta piosenkarza to spore przedsięwzięcie logistyczne, porównywane... z odwiedzinami głowy państwa.

Pobyt Stewarta w Polsce został zaplanowany z zegarkiem w ręku co do minuty. Ze względów bezpieczeństwa wszystko trzymane jest w tajemnicy. Odbył się między innymi próbny przejazd dwoma mercedesami po piosenkarza na lotnisko. Nad wszystkim, niczym funkcjonariusz BOR, czuwała jego menadżerka. Powitanie to istny protokół dyplomatyczny, w którym nie ma miejsca na spontaniczny entuzjazm. Instrukcje dostali nawet polscy kierowcy.

To, że są anglojęzyczni nie oznacza, że mają się jakoś specjalnie odzywać. Dostałem przykazanie, że mają stosować się do zasady, że milczenie jest złotem - przyznał organizator Janusz Stefański.

Wciąż nie wiadomo jednak, czy Rod Stewart spędzi noc w Toruniu, choć dla niego i ekipy wynajęto dwa piętra w jednym z hoteli, jego nocleg też objęty jest tajemnicą.