Stambuł ze względu na szczyt NATO od niedzieli był prawdziwą twierdzą - 23 tys. policjantów pilnowało bezpieczeństwa na ulicach, a samoloty patrolowały niebo nad Bosforem. Obawiano się zamachu terrorystycznego. Teraz miasto wraca do codzienności.

Kilkakrotnie w czasie całego szczytu na ulicach Stambułu demonstranci ścierali się z policją, ale i tak to największe tureckie miasto żyło podczas spotkania szefów państw NATO całkiem normalnie. Nawet uliczne korki nie były większe niż zazwyczaj.

W zamkniętej dzielnicy Taksim pod okiem tysięcy policjantów i żołnierzy było całkowicie spokojnie i tylko sklepikarze narzekali na psucie rynku przez światowych przywódców. Mnóstwo problemów - mówili specjalnemu wysłannikowi RMF na szczyt NATO Janowi Mikrucie.

Ale już nieco dalej w dzielnicy Ahmed Sultan, handlarze po arabsku kalkulowali. Musieliśmy zamknąć interes na jeden dzień, ale tylko tyle. Jesteśmy dumni, że szczyt odbył się właśnie w Turcji, bo jak wiadomo reklama dźwignią handlu i ruchu turystycznego.