Daniel Pearl nie żyje, dziennikarz „The Wall Street Journal”, uprowadzony miesiąc temu w pakistańskim Karaczi. Oficjalnie potwierdził to amerykański Departament Stanu. Ze źródeł w Karaczi wynika także, że porywacze przesłali amerykańskim władzom taśmę wideo z nagraniem egzekucji Pearla.

Zaledwie kilka godzin przed potwierdzeniem informacji o śmierci dziennikarza, jeden z trzech mężczyzn oskarżonych o jego porwanie zeznał przed pakistańskim sądem, że wiedział o zamiarach egzekucji Pearla. Koledzy Daniela, dziennikarze z „Wall Street Journal” są wstrząśnięci jego śmiercią. Do końca wierzyli, że znajdzie się cały i żywy: „To morderstwo to akt barbarzyństwa. Przeczy też wszystkiemu w co rzekomo porywacze Daniela wierzyli. Twierdzili, że są pakistańskimi nacjonalistami, jednak to co zrobili okrywa wstydem wszystkich prawdziwych pakistańskich patriotów". Porywacze za zwolnienie Pearla żądali, m.in. uwolnienia wszystkich Pakistańczyków aresztowanych podczas amerykańskiej operacji przeciwko terrorystom z al-Qaedy w Afganistanie.

W ubiegłym roku na świecie zginęło 31 dziennikarzy Najniebezpieczniejszy dla nich kontynent to Azja, tam śmierć poniosło 14 reporterów. Ponad 100 dziennikarzy jest więzionych. „Trzeba do znudzenia powtarzać, że dziennikarzenie mogą być monetą przetargową w 

międzynarodowych konfliktach. Oni nie są bowiem po niczyjej stronie, po prostu szukają prawdy” - tak porwania reporterów wojennych komentuje międzynarodowa organizacja Reporterzy bez Granic, która broni wolności mediów na całym świecie. Jeden z rzeczników tej organizacji przyznaje, że niebezpieczeństwo nieodzownie towarzyszy wszystkim dziennikarzom, dzięki którym dowiadujemy się co naprawdę się dzieje w „najgorętszych” miejscach świata. Organizacja podkreśla, że ochrona prawna reporterów wojennych nie jest wystarczająca.

rys. RMF

09:40