Prawdopodobnie piloci obu samolotów - zarówno pasażerskiego Tupolewa Baszkirskich Linii Lotniczych, jak i transportowego Boeinga firmy kurierskiej DHL - ponoszą winę za nocną katastrofę, do której doszło nad południowymi Niemcami, na pograniczu ze Szwajcarią. Do takich wniosków doszli szwajcarscy kontrolerzy lotów po analizie trajektorii lotów obu maszyn.

Tuż przed północą 12 tys. metrów nad ziemią, nad Jeziorem Bodeńskim, 120 km na południe od Sztuttgartu, rosyjska maszyna z 69 osobami na pokładzie zderzyła się z transportowym Boeingiem. Wszyscy zginęli.

Początkowo winą obarczano rosyjskich pilotów, którzy zbyt opieszale zareagowali na wezwanie wieży kontrolnej o obniżenie pułapu lotu. Okazało się jednak, że oba samoloty jednocześnie zaczęły schodzić w dół, starając się uniknąć kolizji i z tego powodu doszło do zderzenia. O szczegółach w relacji berlińskiego korespondenta RMF Tomasza Lejmana:

Według Szwajcarów, gdyby Boeing utrzymał wcześniejszą wysokość, do zderzenia najprawdopodobniej w ogóle by nie doszło.

Na pokładzie Tupolewa znajdowało się 50 młodych ludzi - poniżej 18 roku życia – oraz 7 dorosłych. Młodzi Rosjanie lecieli na wakacje do Hiszpanii. Samolot miał wylecieć z Moskwy w minioną sobotę, jednak z powodu trudności z dojazdem młodzieży do stolicy lot przełożono. Samolot wystartował wczoraj wieczorem.

Władze Baszkirskich Linii Lotniczych twierdzą, że samolot był w idealnym stanie technicznym. Wyprodukowano go zaledwie 6 lat temu. Wyposażony był zgodnie z europejskimi wymogami bezpieczeństwa, m.in. na pokładzie było zamontowane holenderskie urządzenie ostrzegające o niebezpieczeństwie zderzenia się w powietrzu. Posłuchaj także moskiewskiego korespondenta RMF Andrzeja Zauchy:

Cały czas trwa akcja ratunkowa. Na razie znaleziono 11 ciał. Szczątki samolotu rozrzucone są na obszarze 40 km. Na miejscu jest również specjalna komisja, która bada przyczyny katastrofy.

Foto Archiwum RMF

17:25