Bardzo możliwe, że rząd zgodzi się na wprowadzenie podatku importowego. Taką możliwość zapowiedział wicepremier Marek Belka. 5-procentowy podatek początkowo miałby obowiązywać przez kilka miesięcy, byłaby jednak możliwość jego przedłużenia, gdyby nie przyniósł ujemnych skutków gospodarczych.

Na wprowadzenie podatku importowego najbardziej naciskali politycy PSL. Nieoficjalnie mówi się, że wprowadzenie tego podatku ludowcy otrzymali już od rządu w zamian za zgodę na oprocentowanie lokat bankowych. Zdaniem Zbigniewa Kuźmiuka z PSL podatek zahamuje import zwłaszcza żywności i poprawi niekorzystny bilans w handlu z zagranicznym: "Ten podatek ma wiele cech bardzo pozytywnych, w tym w szczególności te dwie: ochrona polskiego bilansu płatniczego i w drugiej kolejności przyniesienie sporych dochodów do budżetu". A dochody są potrzebne od zaraz, by załatać 40-miliardową dziurę budżetową. O losie podatku, być może jeszcze dziś na nieformalnym posiedzeniu rządu będą rozmawiać ministrowie. Jakie są szanse na zgodę na ten podatek? Zdaniem wiceminister finansów Ireny Ożóg: "Byłaby to ostateczność, kiedy wszelkie inne działania nie dałyby pożądanego efektu i zamknięcia się w deficycie 40-miliardowym". Jednak największą przeszkodą dla tego podatku jest reakcja Unii Europejskiej i Światowej Organizacji Handlu. Według naszych informacji, wprowadzenie podatku importowego bardzo zaszkodziłoby kontaktom handlowym Polski z Unią.

foto Archiwum RMF

08:00