Nieprawdziwe są stwierdzenia sugerujące mój udział w nielegalnym przekazaniu poufnych informacji dotyczących tzw. sprawy starachowickiej - dementował doniesienia mediów komendant główny policji. Prasa sugeruje, że gen. Antoni Kowalczyk może być zamieszany w aferę.

Według informacji "Rzeczpospolitej" i "Super Expressu", gen. Kowalczyk zmienił zeznania, składane w śledztwie w sprawie przecieku informacji o planowanej przez Centralne Biuro Śledcze akcji w Starachowicach. Najpierw twierdził, że nie przekazywał Zbigniewowi Sobotce informacji, potem jednak zmienił zdanie. Co ta zmiana mogłaby oznaczać? Posłuchaj w relacji Tomasza Skorego:

Na doniesienia prasowe zareagował były wiceminister spraw wewnętrznych Zbigniew Sobotka. Stwierdził, iż komendant główny policji nie przekazał mi żadnych informacji o planowanej akcji CBŚ w Starachowicach.

Na zarzuty prasy odpowiada także zastępca prokuratora okręgowego w Kielcach: Zeznania komendanta objęte są tajemnicą służbową i stanowią fragment materiału z klauzulą "poufne" - powiedział prok. Janusz Bors. Jednocześnie zapewnił, iż informacje nie wyciekły z kieleckiej prokuratury.

Doniesieniom prasy nie ufają politycy SLD. Opozycja podchodzi do nich z rezerwą. Jeśli to prawda, to stała się rzecz straszna - mówi Bronisław Komorowski z Platformy Obywatelskiej. Zdaniem Zbigniewa Wassermanna z Prawa i Sprawiedliwości osobliwość tej sprawy polega na tym, że w bardzo niejednoznacznej roli, wręcz w roli o której można podejrzewać, że przestępczej, występują osoby, które pełnią niezwykle wysokie funkcje w resorcie spraw wewnętrznych. A więc osoby, które nadzorują pracę policji - podkreślił Wassermann.

Przypomnijmy, Prokuratura Okręgowa w Kielcach chce przedstawić Sobotce zarzuty związane z ujawnieniem informacji o akcji CBŚ przeciwko starachowickim samorządowcom. We wtorek sejmowa komisja regulaminowa rozpatrzy wniosek o uchylenie immunitetu Zbigniewowi Sobotce. Tydzień temu Sobotka zapowiadał, że dobrowolnie zrzeknie się immunitetu. Do dziś tego nie uczynił.

Z policyjnego podsłuchu wynika, że poseł SLD Andrzej Jagiełło zadzwonił do jednego ze starachowickich samorządowców i ostrzegł go przed planowaną akcją CBŚ. Powołał się przy tym na informacje otrzymane od wiceszefa MSWiA – Zbigniewa Sobotki. W marcu starosta ze Starachowic i wiceprzewodniczący Rady Powiatu (obaj z SLD) zostali aresztowani pod zarzutem współpracy ze zorganizowaną grupą przestępczą.

11;20