4 osoby zginęły, a kilkadziesiąt odniosło rany w katastrofie kolejowej na trasie z Londynu do Leeds. Wcześniej policja informowała o co najmniej pięciu ofiarach śmiertelnych.

Pociąg pospieszny jadący z londyńskiego dworca King's Cross do Leeds wykoleił się niedaleko miasteczka Hatfield, około 50 kilometrów na północ od Londynu. Pędzący z prędkością ponad 180 km/h skład najprawdopodobniej wypadł z torów. Trzy lub cztery wagony, w tym wagon restauracyjny, zostały praktycznie zgniecione. Pociągiem jechało około 200 pasażerów. Wiele osób jest ciężko rannych (w pociągu wykupionych było 70 miejscówek - twierdzi operator linii).

Katastrofy pociągu ekspresowego pod Londynem nie spowodowała bomba - twierdzą brytyjscy policjanci. Wcześniej rozważano taką hipotezę, ponieważ w ostatnią niedzielę ktoś zadzwonił do komisariatu w pobliżu miejsca wypadku i zagroził przeprowadzeniem zamachów na linie kolejowe.

Nie wiadomo więc tak naprawdę co było przyczyną katastrofy. Policja nie wyklucza na razie niczego. Powodem wtorkowej katastrofy może być awaria sprzętu, wandalizm lub zamach terrorystyczny. Na miejscu katastrofy znajduje się brygada antyterrorystyczna. Jak powiedział rzecznik policji rany odniesione przez pasażerów nie są jednak obrażeniami wywołanymi przez wybuch. Wypadkowi przyglądają się eksperci. Ich zdaniem sposób w jaki pociąg wykoleił się pozostawiając na torach przednie wagony, sugeruje iż powodem katastrofy mogła być bomba detonowana za pomocą sygnału radiowego.

Najgorsza katastrofa kolejowa w Wielkiej Brytanii w ciągu ostatnich 10 lat wydarzyła się rok temu. Wtedy na londyńskim dworcu Paddington z szyn wypadł pociąg podmiejski. Zginęło 31 osób.

00:15