Dziś poznamy laureata Pokojowej Nagrody Nobla. Na liście kandydatów są m.in. Mohammad El Baradei czy Vaclav Havel. Ale niewykluczone, że komitet noblowski znów nas zaskoczy.

Członkowie komitetu noblowskiego usiłują godzić ogień i wodę, czyli polityczną poprawność z oryginalnością - aby nie uchodzić za kompletnie przewidywalnych.

Jednak pewne wybory i tak da się przewidzieć. Dla specjalistów nie było zaskoczeniem, że Nobla w ubiegłym roku nie dostał Jan Paweł II – wszak wszyscy członkowie komitetu to protestanci, światopoglądowo – nazwijmy to - postępowi.

Ale na liście kandydatów do Pokojowego Nobla - wciąż oczekiwanych i ciągle nie uhonorowanych - jest nie tylko papież. Od lat pojawia się nazwisko Vaclava Havla – ostatniego architekta przełomów w Europie. (Pozostali dwaj: Lech Wałęsa i Michaił Gorbaczow nagrodę odebrali już wiele lat temu.)

Często zdarzało się, że decyzje komitetu noblowskiego były całkowicie chybione. Tak jak np. w 1973, kiedy Nobla dostał Henry A. Kissinger za proces pokojowy w Wietnamie, z którego kompletnie nic nie wyszło.

21 lat później też za proces pokojowy, ale w Izraelu uhonorowani zostali Jasser Arafat, Shimon Peres i Icchak Rabin. Dzisiejsze zamachy pokazują jak ten pokój na Bliskim Wschodzie wygląda...

O zeszłorocznej laureatce Shirin Ebadi właściwie w ogóle nie słychać, choć wokół Iranu jest coraz bardziej gorąco. Głośnio natomiast o nagrodzonej 3 lata temu ONZ - którą można nazwać Organizacją Niezgody Zupełnej, bo tak powszechnie jest krytykowana.

Ale to i tak nie jest największa wpadka - w 1939 wpływowy członek szwedzkiego parlamentu bardzo promował kandydaturę Adolfa Hitlera. Co więcej, przez pewien czas ta kandydatura była poważnie brana pod uwagę.