Rok skrupulatnego sprawdzania i "coś" udało się znaleźć. Funkcjonariusze CBA długo kontrolowali oświadczenie majątkowe profesora Jacka Majchrowskiego, prezydenta Krakowa. Chodziło o okres z lat 2003-2007.

"Coś" znaleźli. Nie powiedzieli dokładnie co, ale pochwalili się sukcesem informując opinię publiczną, że jest "coś". To "coś" ma sprawdzić prokuratura i podjąć decyzję czy wszcząć śledztwo w tej sprawie. Prokurator powinien sprawdzić oświadczenia majątkowe prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego i wyjaśnić, czy doszło do złamania prawa - uznali funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego.

Rzecznik CBA Jacek Dobrzyński przyznał, że „funkcjonariusze CBA badający oświadczenia majątkowe Majchrowskiego "nabrali wątpliwości", ale nie przesądzają, czy doszło do złamania prawa. Dlatego przekazali dokumenty do zbadania prokuraturze. Przekazali dokumenty i – jak to dawniej bywało - ogłosili to światu.

Ale co znaleźli agenci CBA? Tego nikt już nie chce powiedzieć. Prokuratorzy z Krakowa przyznają tylko, że dokumenty wpłynęły dzisiaj do prokuratury. Będą badane i dopiero za kilkanaście dni, może za kilka tygodni, dowiemy się czy w ogóle będzie wszczęte śledztwo w tej sprawie. Śledczy będą badać to "coś", co wykryli agenci CBA.

Sam profesor Majchrowski nie wiedział co to jest to „coś”. Więc na wszelki wypadek wydał komunikat: Z przykrością stwierdzam, że pomimo złożonych przeze mnie - w trakcie kontroli CBA - wyczerpujących wyjaśnień, co do różnic występujących w niektórych moich oświadczeniach majątkowych za lata 2003-2007, a składanych przeze mnie w najlepszej wierze i na podstawie dokumentów bankowych, dostarczonych mi przez banki, funkcjonariusze CBA nie uznali ich za wystarczające.

Nie wykluczam, że podobnie jak w przypadku innych kontrolowanych osób, piastujących funkcje publiczne, mogło dojść do nieumyślnej pomyłki i że w związku z tym prokurator również i w tym przypadku umorzy postępowanie. Podanie nieprawdy musi być bowiem świadome i musi zmierzać do ukrycia dochodów. Nigdy nie miałem takiego zamiaru. Wszystkie moje dochody są udokumentowane, a kontrolujący nie podnieśli w tym zakresie żadnego zarzutu.

Z czego tłumaczy się więc profesor Jacek Majchrowski? Z tego "coś". Ale idzie krok dalej twierdząc, że to „coś” to pomyłka i to nie umyślna. My jednak już jesteśmy po bombardowaniu informacją, że „coś” jest na Jacka Majchrowskiego. Tylko wciąż nikt nie chce wprost powiedzieć, co to jest to „coś”.

P.S. „Coś” więcej już wiem. To nieoficjalna wiedza. Chodzi o dwie sprawy. Po pierwsze agenci CBA stwierdzili, że profesor zasiada w radzie Fundacji Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie. I to właśnie zrodziło podejrzenie, że mogło dojść do złamania prawa. Drugie uchybienie ma związek z ilością zgromadzonych na koncie pieniędzy. Zdaniem CBA profesor może mieć więcej pieniędzy niż deklarował.

Co ważne agenci CBA pewności czy prawo złamano nie mają, ale na wszelki wypadek kierują sprawę do prokuratury.