Brytyjski premier najwyraźniej jest już znudzony niektórymi aspektami igrzysk. Jego biuro na Downing Street sąsiaduje z areną do gry w piłkę plażową. Oprócz sportu króluje tam głośna muzyka, która sprawia, że David Cameron musi szczelnie zamykać się w biurze.

W czasie, gdy na piasku publiczność zabawiają cheerleaderki, David Cameron szczelnie zamyka okna swego gabinetu. W wywiadzie przyznał, że odgłosy z areny najpierw brzmiały egzotycznie, ale teraz utrudniają mu kładzenie dzieci do snu. Jako że pracuje w miejscu, gdzie mieszka, premier praktycznie czuje się oblężony głośną muzyką. Igrzyska są dla niego niezwykłą imprezą, ale niektóre ich aspekty są dla niego szczególnie dokuczliwe.

Cameron ma także pretensje do niektórych sportowców. Zapytany przez dziennikarza, co myśli o Michaelu Phelpsie, który przyznał się do załatwiania potrzeb fizjologicznych w basenie, stwierdził krótko: Nikt nie powinien w ten sposób się zachowywać.

Na szczęście dla brytyjskiego polityka już w niedzielę wielkie zakończenie igrzysk olimpijskich.