160 złotych zwrotu za bilet domaga się biznesmen z Mazur od PKP. Powodem roszczenia jest brudna toaleta w pociągu InterCity, którym Krzysztof Topolski podróżował z Warszawy do Krakowa. Sprawa trafiła do Sądu Rejonowego w Warszawie i jest to pierwszy w historii III RP tego typu pozew. Dziś miała się odbyć pierwsza rozprawa, jednak ze względów proceduralnych została odroczona.

Dwa lata temu mężczyzna kupił dla siebie i swojej asystentki bilety w pierwszej klasie i - jak twierdzi - chciał komfortowo spędzić podróż. Gdy poczuł potrzebę skorzystania z toalety okazało się, że w tej jest brudno, śmierdzi i brakuje papieru. W czasie interwencji u konduktora usłyszał, że nikt nie może zmienić tego stanu rzeczy, więc biznesmen kupił w WARS-ie chusteczki higieniczne.

Sprawa trafiła do sądu. Dziś miała odbyć się pierwsza rozprawa, okazało się jednak, że w pozwie napisano stary adres PKP. Podróż miała miejsce dwa lata temu, a w międzyczasie koleje zmieniły adres i przekształciły się. Dlatego sprawę będzie rozpatrywał inny sąd.

Biznesmen przyznaje, że w tej sprawie nie chodzi o pieniądze: „Mam nadzieję, że stanie się to jakimś prawnym casusem, by ludzie zaczęli się domagać tego, co im się należy” – mówi RMF Topolski. Według jego mecenasa, nie można szukać sprawiedliwości w prawie przewozowym, bo tam nie ma takiego przepisu który nakazywałby zwrot gotówki za bilet z powodu brudu czy dyskomfortu podróży. Stąd pozew cywilny. PKP argumentuje z kolei, że ze sprawą nie ma nic wspólnego, bo w czasie owej podróży spółka InterCity jeszcze nie istniała.

foto RMF

17:15