Ministerstwo transportu szykuje wielkie rolowanie drogowego długu. Dziennikarka RMF FM Agnieszka Burzyńska dotarła do projektu ustawy, który pozwoli Bankowi Gospodarstwa Krajowego na zaciąganie kolejnych pożyczek po to, by spłacić stare długi. W tej chwili jest to niemożliwe - bank może pożyczać pieniądze czy emitować obligacje jedynie w celu finansowania inwestycji drogowych, a nie spłaty istniejących zobowiązań.

W uzasadnieniu projektu ustawy czytamy: Z uwagi na fakt, iż w chwili obecnej, jak też w perspektywie kilku lat, nie jest możliwe spłacenie z bieżących środków dotychczas zaciągniętych pożyczek i kredytów, konieczne staje się wprowadzenie dodatkowej możliwości spłacenia istniejącego długu.

Ministerstwo uspokaja, że wszystko jest pod kontrolą. Opozycja twierdzi jednak, że ów projekt świadczy o upadłości i bankructwie Krajowego Funduszu Drogowego, który działa w ramach Banku Gospodarstwa Krajowego. Prognoza zadłużenia na koniec tego roku to - według informacji przesłanych do naszej redakcji - 42 miliardy złotych. Na koniec przyszłego roku dług ma wynieść już 47,5 miliarda złotych. Główny problem polega jednak na tym, że w najbliższych latach trzeba będzie spłacić zadłużenie Funduszu powstałe w wyniku emisji obligacji.

Nasza dziennikarka dostała z ministerstwa transportu informację, że w 2014 roku KFD potrzebował będzie dodatkowo około 8 miliardów złotych. Wtedy właśnie - jak już oficjalnie pisze resort - następuje kumulacja spłaty zaciągniętych zobowiązań z tytułu emisji obligacji. Planowane wpływy KFD nie pozwolą na wygenerowanie odpowiedniego poziomu finansowania. Jednocześnie rok 2014 jest pierwszym rokiem nowej perspektywy finansowej UE. W tym roku planowane jest rozpoczęcie realizacji szeregu inwestycji drogowych współfinansowanych z budżetu UE. Dokładne oszacowanie wielkości wpływów i wydatków KFD, w tym wielkości długu w roku 2014, nie jest na dzień dzisiejszy możliwe.

A co potem? Co po 2014 roku, kiedy stare długi zostaną pokryte z nowych, które też trzeba będzie w przyszłości spłacić? Jerzy Polaczek, były szef resortu infrastruktury, który od dawna walczy o upublicznienie informacji o zobowiązaniach KFD, zapowiada, że jeśli minister sam nie pokaże prognoz aż do 2020 roku, to posłowie zwrócą się do Sławomira Nowaka z oficjalną prośbą o przedstawienie takich szacunków. Ten projekt ustawy to jedynie kupowanie czasu, kolejnego roku, a problem nie tylko nie zniknie, ale będzie narastał - mówi Polaczek.

My mamy nadzieję, że w ramach transparentności, którą tak często chwali się minister Nowak, szybko dowiemy się, jaka jest sytuacja Krajowego Funduszu Drogowego, bo na dziś nie wygląda to dobrze.