Gerhard Schroeder jest od zawsze mile widziany we Włoszech, i jako kanclerz, i jako przyjaciel - takie zapewnienia złożył premier Włoch, Silvio Berlusconi przed spotkaniem z kanclerzem Niemiec. Obaj panowie zjedli w Weronie wspólne śniadanie, które miało na celu ocieplenie nadwerężonych ostatnio relacji włosko- niemieckich.

Obaj politycy nie mieli okazji spotkać się w piątek. W amfiteatrze w Weronie mieli obejrzeć wspólnie operę „Carmen”. Szef włoskiego rządu w ostatniej chwili zmienił jednak zdanie i postanowił zostać w domu. Obawiał się, że jego pojawienie się na festiwalu w Weronie wywoła demonstracje.

Schroeder po przylocie do Włoch zapewnił, że ani jego osobiste stosunki z Berlusconim, ani tym bardziej niemiecko-włoskie stosunki nie ucierpiały w wyniku niedawnego sporu.

Przypomnijmy: Relacje między Włochami a Niemcami popsuły miesiąc temu dwie wypowiedzi. Berlusconi porównał jednego z niemieckich deputowanych do kapo z obozu koncentracyjnego. Kilka dni później wiceminister do spraw turystyki Stefano Stefani stwierdził, że Niemcy to hipernacjonalistyczni blondyni, którzy robią tłok na włoskich plażach i hałasują.

Wypowiedzi włoskich polityków wywołały falę oburzenia w Niemczech. Na znak protestu Schroeder odwołał swój tradycyjny urlop w Pesaro na wybrzeżu Adriatyku.

Dzisiaj kiedy panowie pojawili się na sali można było odnieść wrażenie, że konfliktu w ogóle nie było. Berlusconi i Schroeder zjedli włoskie śniadanie, na które składały się jajka, szynka parmeńska, włoski talerz serów. Wszystko popili kawą i sokiem pomarańczowym.

Po śniadaniu odbyła się wspólna konferencja prasowa Schroedera i Berlusconiego, na której kanclerz Schroeder stwierdził, że stosunki na lini Berlin-Rzym są jak najlepsze.

23:15