Lewicowy rząd Słowacji zatwierdził dodatkowy 5-procentowy podatek od 170 najwyższych rangą, najlepiej zarabiających urzędników państwowych i polityków. Władze nazywają to przejawem solidarności społecznej. Opozycja zarzuca jednak rządowi populizm.

Dodatkowy podatek obejmujący 150 deputowanych do parlamentu, premiera, prezydenta i sędziów Sądu Najwyższego, ma zostać wprowadzony od 1 stycznia 2013 roku.

Wówczas wzrośnie także podatek dla firm - z 19 do 23 procent, co ma przynieść 366 mln euro dodatkowych dochodów.

Rząd wprowadził również podatek dla innych najwięcej zarabiających. Obywatele, których roczne dochody przekraczają 33 tys. euro, zapłacą 25-procentowy podatek.

Zaciskanie pasa tak, ale nie kosztem najbiedniejszych

Zgodnie z wymaganiami paktu fiskalnego UE, gabinet Fico zamierza do końca przyszłego roku zmniejszyć deficyt sektora finansów publicznych, wynoszący obecnie 4,6 proc. PKB, do poziomu poniżej 3 proc. Premier zapowiedział jednak, że zaciskanie pasa nie powinno odbywać się kosztem najbiedniejszych. Uznał zatem, że wyjściem nie jest podnoszenie 10- i 20-procentowej stawki VAT. Właśnie dlatego postanowiono podnieść podatki dla najbogatszych obywateli, banków i firm energetycznych.

Dodatkowe oszczędności ma przynieść cięcie wydatków państwa oraz przekierowanie części składki ubezpieczeniowej drugiego filaru do Państwowego Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.

Opozycja zarzuca rządowi populizm

Już wcześniej słowaccy deputowani, ze względu na napięty budżet państwa, zamrozili swoje wynagrodzenia. Projekt rządu najprawdopodobniej bez trudności zostanie przyjęty przez parlament, ponieważ lewicowy gabinet może liczyć na poparcie większości deputowanych.

Premier Robert Fico powiedział po posiedzeniu rządu, że "decyzja ma na celu pokazanie obywatelom, iż politycy również potrafią oszczędzać". Prawicowa opozycja uznała jednak takie rozwiązanie za populistyczne.