Wiek emerytalny dla kobiet zostanie obniżony do 60 lat, a dla mężczyzn do 65 lat - przewiduje podpisany przez prezydenta Andrzeja Dudę projekt ustawy. Obniżenie wieku emerytalnego oraz podniesienie kwoty wolnej od podatku to deklaracje Andrzeja Dudy z kampanii wyborczej.

Wiek emerytalny dla kobiet zostanie obniżony do 60 lat, a dla mężczyzn do 65 lat - przewiduje podpisany przez prezydenta Andrzeja Dudę projekt ustawy. Obniżenie wieku emerytalnego oraz podniesienie kwoty wolnej od podatku to deklaracje Andrzeja Dudy z kampanii wyborczej.
Prezydent Andrzej Duda podpisał projekt reformy ustawy o wieku emerytalnym /Paweł Supernak /PAP

Ta ustawa przywraca wiek emerytalny 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn (...). Ona daje prawo do emerytury, (...) tzn. że jeżeli ktoś osiągnie wiek emerytalny i chce zacząć pobierać emeryturę, to może to zrobić. Ale może też - jeżeli ma taką wolę, jeżeli czuje w sobie siłę i ma takie możliwości, pracować dalej, po to, żeby mieć wyższą emeryturę, żeby się nadal realizować zawodowo. Jeżeli będzie miał inne życiowe plany, jeżeli się chce zająć wnukami, czy też w zupełnie inny sposób prowadzić swoje życie, w sposób pozazawodowy, może zacząć pobierać emeryturę. To będzie jego swobodna decyzja - powiedział prezydent.

Zaznaczył, że projekt jest realizacją oczekiwań, nie tylko tych, którzy na niego głosowali, ale także tych, którzy głosowali na Bronisława Komorowskiego oraz tych, którzy do wyborów nie poszli.

Prezydencka minister Anna Surówka-Pasek poinformowała, że koszt tej reformy to 40 miliardów złotych. Jeżeli chodzi o źródła finansowania, to w pierwszej kolejności należy wziąć pod uwagę, że przejście na emeryturę jest pewnym uprawnieniem, te osoby, które będą chciały pracować, w dalszym ciągu będą mogły pracować odprowadzając składki - zaznaczyła prezydencka minister.

Składki, to jedno źródło finansowania. Drugi to młodzi ludzie, którzy łatwiej wejdą na rynek pracy. 

Jak mówiła Surówek-Pasek, zgodnie z ekonomicznymi założeniami w czasie, gdy jest wysokie bezrobocie, powinno się raczej dążyć do obniżenia wieku emerytalnego, żeby zachęcić osoby, które ten wiek osiągnęły, do przechodzenia na emeryturę i tym samym aktywizować tworzenie nowych miejsc pracy, aktywizować młodych ludzi.

Niższy wiek emerytalny, to niższe świadczenia na starość. To dlatego, że im krócej pracujemy, tym krócej odkładamy pieniądze w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych i w Otwartych Funduszach Emerytalnych. Niższy wiek emerytalny to także mniejsze wpływy do budżetu państwa. Mniej osób będzie płacić podatki, więc mniej pieniędzy będzie na służbę zdrowia, wojsko i policję - zauważa dziennikarz redakcji ekonomicznej RMF FM Krzysztof Berenda.

Obniżenie wieku emerytalnego będzie oznaczało znacznie niższe świadczenia na starość

Jak zamiana emerytów na młodych, niedoświadczonych pracowników sfinansuje obniżenie wieku emerytalnego nie wyjaśniono. Jak zauważa nasz dziennikarz Mariusz Piekarski, w uzasadnieniu nie ma żadnego wyliczeń, jak odwrócenie reformy wypłynie na nasze emerytury - krótko mówiąc, o ile mniej dostaniemy, pracując krócej. Mimo to - jak podkreśla Krzysztof Berenda -  da się oszacować, jak to zmieni nasze emerytury i to zestawienie wypada na niekorzyść propozycji prezydenta Andrzeja Dudy.

Trzy lata temu, gdy rząd podnosił wiek emerytalny, opublikował swoje wyliczenia. Wynika z nich, że na przykład w przypadku dzisiejszej 50-latki zarabiającej całe życie średnią krajową, po propozycji prezydenta Dudy jej emerytura zmaleje z 2900 złotych do 2100 złotych.

Dla dzisiejszej przeciętnej 40-latki przewidywana emerytura spadnie z 3,5 tys. zł do 2 tys. zł. To właśnie kobiety najwięcej straciłyby na obniżeniu wieku emerytalnego.

W przypadku przeciętnego 40-letniego mężczyzny strata jest mniejsza. Przyszła emerytura spadnie z 3,5 tys. zł do 2,9 tys. zł.

Andrzej Duda nie opublikował swoich wyliczeń, pozostają więc te konkurencyjne, rządowe. One poniżej:

Marszałek Sejmu: Posłowie nie zajmą się ustawą przed końcem kadencji

Do końca kadencji zostały dwa posiedzenia Sejmu. Według marszałek Sejmu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej nie ma możliwości, by obecny Sejm zajął się prezydenckim projektem. Kidawa-Błońska zwróciła uwagę na briefingu, że prezydent był parlamentarzystą "i doskonale wie, że tak dużej ustawy nie da się zrobić na jednym posiedzeniu Sejmu, a tak naprawdę mamy tylko jedno robocze posiedzenie Sejmu, bo to październikowe będzie już tylko dotyczyło poprawek senackich".

Więc rozumiem, że on (prezydent) ten projekt złoży tak naprawdę dla przyszłego parlamentu po wyborach, bo nie ma takiej możliwości, by Sejm mógł zająć się tą ustawą i ją zrealizować z pełną odpowiedzialnością - zaznaczyła.

"To brak dobrej woli"

Bardzo mnie dziwi stwierdzenie pani marszałek Kidawy-Błońskiej. Przy dobrej woli Sejm i Senat projekt ustawy, który złożył pan prezydent, jest w stanie przyjąć. Nasz parlament wielokrotnie pokazywał, że można uchwalić ustawę w ciągu 48 godzin. Tutaj koalicja rządząca, jeśli chciała, takie projekty przyjmowała - skomentowała wypowiedź marszałek Sejmu szefowa Kancelarii Prezydenta Małgorzata Sadurska.

Szefowa prezydenckiej kancelarii zaznaczyła, że skrócenie wieku emerytalnego jest bardzo istotne dla wielu Polaków. Obecny czas jest dobry do złożenia tego typu projektów. Chciałbym przypomnieć pani marszałek, że w ciągu niespełna dwóch tygodni Sejm podjął decyzję o podwyższeniu Polakom wieku emerytalnego. Tutaj jakoś większość sejmowa nie widziała żadnego problemu - powiedziała.

Słowa pani marszałek odbieram jako brak dobrej woli. Gdyby ona była, projekt stałby się obowiązującym prawem i zostałaby wypełniona wola Polaków - dodała.

Jeżeli obecny parlament nie zdąży uchwalić ustawy skracającej wiek emerytalny, złożę ją również w następnej kadencji, gdy będzie już inna koalicja rządowa - zapowiedział wcześniej prezydent Duda.

Mam nadzieję, że ta ustawa zostanie uchwalona jeszcze w tej kadencji Sejmu, koalicja rządząca pokazała, że potrafi uchwalać ustawy w sposób bardzo szybki, wielokrotnie pokazała to w ciągu ostatnich 8 lat, mam nadzieję, że tak samo rzetelnie będzie się mogła zająć tą ustawą - dodawał.

Ustawa uchwalona w 2012 roku podwyższyła wiek emerytalny do 67 lat i wprowadziła stopniowe zrównanie go dla kobiet i mężczyzn. Posłowie PiS, a także związkowcy z "S" i OPZZ zaskarżyli ją do Trybunału Konstytucyjnego. W maju 2014 roku TK uznał jednak, że jest ona zgodna z ustawą zasadniczą.

Pytanie, czy Polacy są "za obniżeniem wieku emerytalnego i powiązaniem uprawnień emerytalnych ze stażem pracy", było jednym z trzech pytań, które miały zostać postawione w referendum zaplanowanym na 25 października. Senat odrzucił jednak wniosek Andrzeja Dudy w tej sprawie.

(j., mpw)