Ani władze miejskie, ani sanepid w Lublinie nie chce wziąć na siebie odpowiedzialności za usunięcie handlu z chodników, mimo że przepisy zakazują takich kupieckich praktyk.

To już są sprawy sanepidu. To on powinien egzekwować, wpisywać kary itd. My możemy tylko sprawdzić, czy ktoś handluje legalnie czy nie - tłumaczą urzędnicy miejscy.

Sanepid odbija piłeczkę: ”Dzięki” staraniom gminy mamy w Lublinie handel typu wschodniego - taki, który jest złą wizytówką dla miasta

Chodniki są chodnikami, a handel jest handlem. Zdecydowanie jest to niehigieniczne - mówią mieszkańcy Lublina. Sami sprzedawcy są jednak innego zdania: Przed wojną wszystko jedliśmy z chodnika, było dobrze i ludzie nie chorowali. A teraz nie jedzą z chodnika, nie dają sprzedawać i chorują. Spór trwa...