Eksploatacja gazu z łupków musiałaby oznaczać zastosowanie metod odkrywkowych, jak w przypadku węgla brunatnego, a zatem byłaby to "dewastacja obszarów krajobrazowych Polski" - powiedział marszałek Sejmu Bronisław Komorowski. Jednak według międzynarodowych - głównie amerykańskich - koncernów, które uzyskały koncesje poszukiwawcze w Polsce, złoża zalegają na głębokości większej niż kilometr, więc eksploatacja metodą odkrywkową nie wchodzi w grę.

Podczas spotkania ze studentami London School of Economics Bronisław Komorowski mówił, że decyzja w sprawie eksploatacji gazu łupkowego wymaga przemyślenia argumentów zarówno "za", jak i "przeciw". Pytanie sprowadza się do tego, czy bardziej nam zależy na szybkim uruchomieniu rezerwy eksploatacji, czy też na zatrzymaniu złóż na wypadek nieprzewidzianych wydarzeń, np. gazowego szantażu. To jest kwestia kalkulacji i takie kalkulacje są robione - podkreślił.

Pytany o aneks do umowy gazowej z Rosją Komorowski podkreślił, że ta sprawa leży w gestii rządu, a nie prezydenta. Wyraził opinię, że poprzednia umowa, przewidująca mniejsze dostawy gazu do Polski, nie była skonstruowana właściwie, bo Polska musiała kupować więcej gazu, niż potrzebowała. Zdaniem szefa polskiej dyplomacji Radosława Sikorskiego, obawy związane ze środowiskiem naturalnym mogą być najpoważniejszą, obok działań Rosji, przeszkodą dla eksploatacji złóż gazu łupkowego w Polsce.

Według wstępnych ocen, Polska ma największe złoża gazu łupkowego w Europie. Szacunki wahają się od 150 mld do 3 000 mld metrów sześciennych. Według amerykańskich źródeł, polskie złoża są wyjątkowo obiecujące. Z kolei rosyjski Gazprom twierdzi, że opłacalność wydobycia jest wątpliwa, a eksploatacja może być niebezpieczna dla środowiska naturalnego.