Inflacja znowu wyższa. Ceny towarów i usług konsumpcyjnych we wrześniu 2021 roku wzrosły o 5,8 proc. w porównaniu z analogicznym miesiącem ubiegłego roku - poinformował Główny Urząd Statystyczny.

Jak podał GUS, inflacja we wrześniu wyniosła 5,8 proc. w porównaniu z wrześniem 2020 roku. To więcej od prognoz ekonomistów - konsensus był na poziomie 5,6 proc. W stosunku do sierpnia ceny wzrosły o 0,6 proc.

Jak wynika z tzw. szybkiego szacunku GUS, czynnikiem bardzo oddziałującym na ceny są nadal drożejące paliwa. Ich ceny w ciągu roku wzrosły o 28,6 proc. Z kolei od sierpnia podrożały o 2 proc.

Droższa jest także energia, o 7,2 proc. w porównaniu z zeszłym rokiem. Od sierpnia jej ceny podskoczyły o 0,8 proc.

Rosną także ceny żywności, za którą płaciliśmy więcej o 4,4 proc. niż we wrześniu 2021 roku. W stosunku do sierpnia jej ceny rosły znacznie wolniej - o 0,1 proc. 

To kolejny miesiąc, gdy inflacja rośnie. Wzrosty cen są najwyższe od 2001 roku. Inflacja była po raz ostatni wyższa w czerwcu 2001 roku - wyniosła wtedy 6,2 proc. 

Nadal wysokie ceny paliw na stacjach. Nabiera tempa wzrost cen żywności w ujęciu rocznym. Wyraźnie podrożały nośniki energii. Inflacja bazowa nadal w okolicach 3,9-4,0 proc. r/r. Przed nami dalszy wzrost inflacji w najbliższych miesiącach - komentują analitycy banku Pekao.

Eksperci wskazują, że jeszcze w tym roku - być może nawet w przyszłym miesiącu - inflacja najprawdopodobniej przekroczy 6 proc. 

Rosnące ceny są problemem niemal na całym świecie. Rekordowe wskaźniki odnotowują m.in. Niemcy, Estonia, Węgry, Czechy czy Stany Zjednoczone. Eksperci martwią się, że to nie koniec wzrostów cen, a wszystko m.in. przez problemy związane z energią oraz spowolnienie w Chinach. 

Ceny rosną. Co dalej?

Wzrost cen coraz silniej rezonuje w polityce. Opozycja wielokrotnie podkreśla, że w kraju panuje "drożyzna", a ani władza, ani NBP nic z tym nie robią. Eksperci z kolei wskazują, że rządowy program Polski Ład będzie stymulował popyt, co może jeszcze bardziej podbić inflację w przyszłym roku. W czerwcu w sondażu United Surveys dla RMF FM i "Dziennika Gazety Prawnej" co trzeci ankietowany mówił, że najbardziej boi się rosnących cen - bardziej niż czwartej fali pandemii koronawirusa lub gospodarczych lockdownów. 

Przypomnijmy, że inflacja od kilku miesięcy jest powyżej celu NBP (który wynosi 2,5 proc., z możliwym odchyleniem o 1 pkt proc.) i zgodnie z prognozą banku tak pozostanie przynajmniej do początku 2022 roku. Część Rady Polityki Pieniężnej od pewnego czasu przekonuje, że należy reagować. Profesor Łukasz Hardt po ostatnim posiedzeniu RPP napisał, że należy podnieść sygnalnie stopę referencyjną z 0,1 proc. do 0,25 proc. Wcześniej inne "jastrzębie" z RPP podsuwały także pomysł podniesienia stopy rezerwy obowiązkowej.

RPP może jednak zdecydować się wkrótce na podwyżki stóp. Jak zauważa dziennikarz Rafał Hirsch, w sprawozdaniu z ostatniego posiedzenia Rady Polityki Pieniężnej napisano, że jeśli inflacja i koniunktura gospodarcza utrzymają się na wysokim poziomie i minie zagrożenie ze strony pandemii koronawirusa, to za "rozważaniem dostosowania polityki pieniężnej" będzie "większość" członków RPP. A w lipcu była to tylko "część".

Węgry i Czechy również borykają się z wysoką inflacją. Narodowy Bank Węgier pod koniec września podniósł stopę referencyjną o 15 punktów bazowych, do 1,65 proc. Czeski bank centralny z kolei zaskoczył wszystkich, podnosząc stopy o 75 punktów bazowych, do 1,5 proc. Po tej decyzji naszego południowego sąsiada wzmocnił się złoty. Rynki spodziewały się bowiem wysokiego odczytu dzisiejszej inflacji i liczą na to, że w połączeniu z działaniami banków centralnych regionu, również polska RPP zdecyduje się na ostrzejsze działania.

Wyższe stopy procentowe to wyższe raty kredytów

Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów przypomina, że podniesienie stóp procentowych spowoduje wzrost rat kredytów, gdyż większość zaciągniętych zobowiązań jest ze zmienną stopą. Dlatego też ostrzega przed braniem masowych kredytów tylko dlatego, że dziś są one rekordowo tanie. 

Tzw. sygnalna podwyżka stóp o 15 punktów bazowych do 0,25 proc. oznaczałaby, że rata kredytu w wysokości 300 tys. zł na 25 lat wzrosłaby o ok. 39 zł miesięcznie. Przy podniesieniu stóp do poziomu sprzed pandemii - 1,5 proc. - rata byłaby droższa o ponad 240 zł.