​Inflacja na Węgrzech powyżej oczekiwań ekspertów. Jak poinformował urząd statystyczny, ceny towarów i usług w październiku były wyższe o 6,5 proc. niż rok temu. Bank centralny może więc podjąć bardziej zdecydowane kroki.

Inflacja na Węgrzech w październiku wyniosła 6,5 proc. Eksperci spodziewali się wzrostu cen o 6,1 proc. W ostatnim czasie ze świecą jednak szukać kraju, w którym prognozy inflacji pokrywałyby się z oficjalnymi odczytami. Usługi drożały o 3,7 proc., a dobra konsumpcyjne o 5,4 proc.

Ceny na Węgrzech rosną więc najszybciej od 2008 roku.

Żywność przez rok zdrożała o 5,2 proc., z czego największy wzrost zanotowały oleje (o 30,4 proc.), margaryna (18,8 proc.), mąka (12,5 proc.), drób (9,3 proc.), ciasta (9,3 proc.) oraz chleb (8,4 proc.). O 7,9 proc. wzrosły także ceny w restauracjach.

Znacząco wzrosły ceny paliw - te są wyższe o 30,7 proc. niż przed rokiem. Podrożały także artykuły do remontów - o 13,9 proc. Droższe są także meble kuchenne (12,7 proc.) i meble pokojowe (10,8 proc.). Nieszczęśliwi będą także Węgrzy skorzy do zaręczyn, gdyż biżuteria podrożała o 10,8 proc.

Wciąż duży wpływ na inflację mają ceny wyrobów tytoniowych, które są droższe o 17,6 proc. To wciąż rezultat wyższej akcyzy.  

Inflacja na Węgrzech rośnie, choć bank centralny jako jeden z pierwszych w regionie rozpoczął cykl podnoszenia stóp procentowych. Pierwsze działania podjęto w czerwcu. Obecnie stopa referencyjna jest na poziomie 1,8 proc. i według zapowiedzi władze banku zamierzają do końca roku podnosić ją o 15 punktów bazowych co miesiąc. Oznacza to, że na koniec roku główna stopa wynosiłaby 2,1 proc.

Eksperci nie wykluczają jednak, że w obliczu nowych danych o inflacji Narodowy Bank Węgier zdecyduje się na bardziej radykalne działania. Wpisałby się tym w taktykę innych banków w rejonie. Przypomnijmy, że bank centralny Czech podniósł stopy aż o 125 punktów bazowych. Z kolei Narodowy Bank Polski, po kilku miesiącach zwlekania, zdecydował się wcisnął hamulec i podniósł stopę referencyjną o 75 pb, do poziomu 1,25 proc.