Na północy Włoch jest autostrada, której kierowcy unikają. Oddana przed rokiem droga z Mediolanu do Brescii długości 62 kilometrów z powodu braku wpływów pogrążyła prywatnych inwestorów w głębokim kryzysie. Nie pomagają reklamy. Konieczna jest pomoc finansowa.

O autostradzie znanej pod nazwą BreBeMi powstały już żarty i piosenki. "Nie znajdziesz ani wjazdu na nią, ani wyjazdu, nie znajdziesz też tam samochodów" - to słowa z satyrycznej piosenki, w której wypunktowano największy kłopot. Fatalny system znaków i kierunkowskazów sprawia, że dojazd do niej jest dużym wyczynem. GPS nie zawsze w tym pomaga.

Powstał też amatorski film pokazujący młodzież, która gra w piłkę na pustej autostradzie.

ZOBACZ TEN FILM:

Kierowcy omijają ją także dlatego, że jest wyjątkowo droga. Przejazd kosztuje 10 euro, czyli 15 eurocentów za kilometr, a więc nawet 2 razy niż na innych trasach.

Zbudowano tam dwie przydrożne restauracje, ale wciąż są zamknięte. Poza tym w rejonie Mediolanu droga kończy się w miejscu, z którego dojazd do miasta jest bardzo trudny; wyrusza się stamtąd w kolejną długą podróż.

Wieść o wszystkich tych bolączkach rozeszła się szybko wśród mieszkańców Lombardii i dlatego od chwili inauguracji autostrada jest zazwyczaj pusta. Inwestorzy i zarządcy starają się na wszystkie sposoby przekonać do niej kierowców. Postanowiono na przykład wprowadzić udogodnienia w mapach GPS, aby urządzenia bezbłędnie prowadziły do wjazdu. Wprowadzono zniżki w wysokości 15 procent. Kolejne inicjatywy to seria spotkań z mieszkańcami Mediolanu i Brescii, aby pokazać im, jak piękna, wygodna i szybka jest droga, łącząca ich miasta. Na razie wszystkie te chwyty reklamowe nie przyniosły rezultatu.

(j.)