Mimo deklarowanych przez rząd cięć, liczba urzędników - zatrudnionych w administracji centralnej - systematycznie rośnie. W ministerstwach, kancelariach premiera i prezydenta oraz centrali NFZ pracuje dziś prawie o 250 osób więcej niż przed rokiem, i prawie o 700 więcej niż dwa lata temu. Razem to już ponad 15 tysięcy.

We wszystkich 17 ministerstwach oraz kancelariach premiera, prezydenta i centrali NFZ na początku tego roku pracowało już 15 191 osób. To o 690 więcej niż zaledwie dwa lata wcześniej, w styczniu 2012. Wtedy było ich 14 501, a więc też sporo. Na początku ubiegłego roku ministerialno-kancelaryjna biurokracja była mniejsza niż dziś o 248 etatów.

Inkubatory biurokracji


Tylko w ostatnim roku wzrosło zatrudnienie w 75 proc. resortów, spadło - w zaledwie kilku. Najwyższy przyrost liczby zatrudnionych wystąpił w obszarze, kierowanym dziś przez wicepremier Elżbietę Bieńkowską. Nie dość, że jej Ministerstwo Rozwoju Regionalnego w latach 2012-2013 powiększyło się z 986 do 1026 etatów, to jeszcze po połączeniu z resortem transportu (który zmniejszył w tym czasie zatrudnienie z 903 do 838 osób)... zatrudnia o kilkadziesiąt osób więcej, niż resorty, z których powstało. W rozwoju regionalnym rok temu pracowało 1026 osób, w transporcie 838, co razem dawało 1864. W powstałym parę miesięcy temu z ich połączenia Ministerstwie Infrastruktury i Rozwoju pracuje zaś... o 85 osób więcej, bo aż 1949 osób!

To nie jest tak, że jak się coś likwiduje, albo łączy, to w efekcie zatrudnienie spada, tak jak byłoby w komercyjnej firmie - próbuje wytłumaczyć specyfikę zachowań administracji prof. Robert Gwiazdowski. W administracji jest tak, że ludzie pracujący w jednym miejscu przechodzą do pracy w innym. Oczekiwanie redukcji byłoby dla nich wręcz niezrozumiałe. A generalnie działaniom biurokracji zawsze i wszędzie przyświeca prawo Parkinsona - do każdej pracy potrzeba dokładnie tylu urzędników, ilu da się do niej zatrudnić - tłumaczy.

Kto zwalnia a kto zatrudnia?

Deklaracje ograniczania zatrudnienia w administracji centralnej tak naprawdę realizowane są wyłącznie w MON (systematyczny spadek zatrudnionych, w ciągu ostatniego roku o 30 osób) i Kancelarii Prezydenta (w wyniku zmian organizacyjnych spadek o 35 etatów).

W ośmiu na 21 (a po stworzeniu MIR - 20) sprawdzanych instytucji zatrudnienie rośnie nieprzerwanie i systematycznie, z roku na rok. Czasem o kilka-kilkanaście etatów rocznie, jak w min. kultury (308-327-334 etaty na początku 2012, 2013 i 2014), czasem zdecydowanie, co roku o kilkadziesiąt, jak np. w min. gospodarki (odpowiednio 982-1010-1041).

W prowadzonych przez RMF FM co roku rankingach, opartych na danych o zatrudnieniu, przekazanych przez same resorty wynika, że jedynie w ubiegłym roku w kilku resortach dało się zauważyć wyraźne działania ograniczające biurokrację i spadek zatrudnienia. Od tego czasu liczba urzędników w resortach i kancelariach znów rośnie.