„Z pewnością w Polsce agentów i grup szpiegowskich jest więcej. Musimy sobie zdawać sprawę z tego, że położenie Rzeszowa, lotniska w Jasionce, a więc największego hubu logistycznego NATO, który zabezpiecza działania na Ukrainie, pod względem geograficznym jest bardzo dobre” – w ten sposób informacje RMF FM o rozbiciu siatki rosyjskich szpiegów przez polskie służby skomentował w rozmowie 7 pytań o 7:07 gen. pilot dr hab. Jan Rajchel, pilot, były komendant Wojskowej Akademii Lotniczej w Dęblinie. „Rosjanie nie mogą wykonać żadnego rozpoznania radioelektronicznego ze względu na odległości, w jakich potencjalnie mogą znajdować się ich środki. Widocznie rozpoznanie satelitarne też nie działa tak, jak powinno działać, więc to rozpoznanie agenturalne jest podstawowym sposobem działania, jaki wykorzystują. Z pewnością skupili swoją uwagę – być może nie tylko na Rzeszowie – ale na tym” – dodawał gość Tomasza Weryńskiego w Radiu RMF24.

Pilot Wojska Polskiego stwierdził, że dyskusje przetaczające się przez media dotyczące wysłania Ukrainie konkretnych systemów zbrojenia działają na naszą niekorzyść. (One) są powodem skupienia uwagi na tym, co się rzeczywiście u nas dzieje - podkreślił.

Jak informowaliśmy, zatrzymani szpiedzy mieli prowadzić w naszym kraju przygotowania do działań dywersyjnych. Zdaniem gen. Rajchela zagrożenie atakami bezpośrednimi w naszym kraju "nie jest wielkie".  Z tego powodu, że to byłoby zaognienie konfliktu na linii Rosja - NATO. Dopóki Rosjanie się nie zdecydują na eskalację tego konfliktu, takie działania są raczej mało prawdopodobne - zaznaczył.

Szpiedzy skupiali się raczej na działalności informacyjnej.  Być może jakiś sabotaż na liniach kolejowych, być może na lotnisku w postaci wyłączenia jakichś systemów, ale to mogłoby powodować chwilowe przerwy w funkcjonowaniu hubu logistycznego - ocenił wojskowy.

Jego zdaniem możemy się bronić przed szpiegowską działalnością Rosją. W jaki sposób? Rozbijać, prowadzić wywiad środowiskowy, obserwację elektroniczną, osłonę elektroniczną tego, co się u nas dzieje. To powoduje, że prawdopodobnie takie grupy będą rozpoznawane zdecydowanie wcześniej - mówił.

"Prędzej czy później musielibyśmy wycofać te samoloty z eksploatacji"

Były komendant Wojskowej Akademii Lotniczej w Dęblinie był również pytany o przekazanie myśliwców MiG-29 Ukrainie. 

MiG-29 jest samolotem, który w tym konflikcie sprawuje się całkiem nieźle. Ukraińcy go potrafią wykorzystać. I te wszystkie dyskusje, które się toczyły, że jest to samolot przestarzały, nienadający się na współczesne pole walki, jak gdyby nie znalazły potwierdzenia - mówił gen. pilot dr hab. Jan Rajchel, pilot, były komendant Wojskowej Akademii Lotniczej w Dęblinie. Nasze MiGi-29 zostały przystosowane do standardów NATO, część  z nich została odpowiednio doposażona w inne urządzenia niż te, które wykorzystują Ukraińcy. I przekazanie tych MiG-ów-29 jest możliwe. Oczywiście wymaga pewnego szkolenia i nie jest to tak, jak mówią politycy, że piloci ukraińscy wsiądą dziś do tego MiG-a, a jutro polecą - dodał.

Czy przekazanie tych dwunastu sztuk samolotów MiG-29 osłabi Polski potencjał? Osłabi, tu nie ulega wątpliwości, że ten potencjał zostanie osłabiony - mówił gen. Rajchel. Z tym że trzeba pamiętać o tym, że podjęliśmy decyzję o wycofaniu Mig-ów-29 z naszych sił zbrojnych do roku 2025 ze względu na to, że nie jesteśmy w stanie utrzymać ich w sprawności technicznej ze względu na brak części zamiennych, które w ostatnich latach głównie pochodziły z Ukrainy,  a wiadomo, że w tę stronę te części już teraz nie płyną. Więc prędzej czy później musielibyśmy wycofać te samoloty z eksploatacji. A skoro mogą się przydać na Ukrainie, to oczywiście należałby je przekazać - wyjaśnił.

Zdaniem generała "jeżeli my wycofamy te samoloty, to też musimy liczyć na to, że państwa sprzymierzone w jakiś sposób tę lukę w obronie powietrznej wypełnią": Prawdopodobnie takie uzgodnienia już zostały poczynione - stwierdził wojskowy.

Jak zauważył prowadzący rozmowę Tomasz Weryński, Bratysława usłyszała ofertę atrakcyjnej rekompensaty w zamian za dostarczenie Ukrainie myśliwców MiG -29. Od naszych władz nie słychać podobnych komunikatów. Mam nadzieję, że zostało to w jakiś odpowiedni sposób uzgodnione. I że w zamian za te samoloty dostaniemy na wyposażenie być może coś innego, a być może jakieś środki finansowe, które będą nam rekompensowały poniesione wydatki - mówił były komendant Wojskowej Akademii Lotniczej w Dęblinie.

"Nie należy sobie zadawać pytania, czy na Ukrainę trafią F-16, tylko kiedy"

Czy przyjdzie taki czas, że Ukraina dostanie również samoloty F-16? Nie należy sobie zadawać pytania, czy na Ukrainę trafią F-16, tylko kiedy - stwierdził gen. Rajchel. Szkolenie personelu wymaga czasu. Wiemy, że w Ukrainie szkoli się dwóch pilotów, ale to wymaga czasu. Przypomnę, że nasi piloci szkolili się od roku do dwóch i skrócić się tego nie da - tłumaczył.

Czy możemy tu mówić o skróceniu tego szkolenia? Nie, F-16 jest doskonałym samolotem, ale - żeby wykorzystać sto procent jego potencjału - on musi działać w określonym systemie. Miną lata, zanim w Ukrainie powstanie taki system, który pozwoliłby wykorzystać sto procent możliwości F-16 - tłumaczył. Zakładając nawet, że zdecydujemy się na to, że będą one wykorzystane w 50 proc. to i tak szkolenie personelu lotniczego, naziemnego wymaga czasu. Wiemy o tym, że w USA przebywa przynajmniej dwóch pilotów ukraińskich, na bazie których - można tak powiedzieć - Amerykanie tworzą podstawę programową do przeszkolenia ukraińskich pilotów już w większej liczbie -dodał.

Po jeszcze więcej informacji odsyłamy Was do naszego internetowego Radia RMF24

Słuchajcie online już teraz!

Radio RMF24 na bieżąco informuje o wszystkich najważniejszych wydarzeniach w Polsce, Europie i na świecie.
Opracowanie: