Moja propozycja od dawna brzmi – uwiążcie byłych prezydentów jako senatorów, aby mogli być pomocni prezydentom i premierom - mówi w Kontrwywiadzie RMF FM Lech Wałęsa. Moglibyśmy być wystawiani do delegacji, wspierać działania i występować z upoważnienia. Wykorzystajcie te moce i siły, które mamy - mówi były prezydent. Dodaje też, że 4 czerwca całkowicie oddaje się do dyspozycji premiera. Była rozmowa w dniu dzisiejszym z Libertasem o mojej wizycie Londynie, ale nie dogadaliśmy się - mówi Wałęsa.

Konrad Piasecki: W przedwyborczych sondażach Prawo i Sprawiedliwość coraz bliżej Platformy. Nie czuje pan wyrzutów sumienia?

Lech Wałęsa: A co ja mam z tym wspólnego?

Konrad Piasecki: Może trzeba było jeździć na konwencje Platformy, a nie Libertasu?

Lech Wałęsa: Byłem wszędzie tam, gdzie mnie zaproszono.

Konrad Piasecki: A jak pan myśli, dlaczego PiS się tak zbliża do Platformy? Czyżby antyniemiecka kampania przynosiła pierwsze rezultaty?

Lech Wałęsa: Nie, mają dłuższe ołówki tylko.

Konrad Piasecki: Dłuższe ołówki?

Lech Wałęsa: Tak i dlatego więcej dopisują sobie.

Konrad Piasecki: W sondażach?

Lech Wałęsa: Tak.

Konrad Piasecki: Nie. Ludzie chcą na nich głosować.

Lech Wałęsa: Nie.

Konrad Piasecki: Myśli pan, że Polacy się boją Niemców i dlatego może tak być, że te dłuższe ołówki dopisują coraz więcej procent po stronie Prawa i Sprawidliwości?

Lech Wałęsa: Wie pan, to też jest możliwe, dlatego że jednak mamy dość niedobre doświadczenia i żeby to przeżyć, potrzeba jest trochę czasu, paru pokoleń.

Konrad Piasecki: Nie rozczarowała pana taka bardzo pokojowa i bardzo wstrzemięźliwa reakcja Tuska na to oświadczenie niemieckich chadeków?

Lech Wałęsa: Najgorzej się wdawać w taką bijatykę, która jest bez sensu.

Konrad Piasecki: A ta byłaby bez sensu?

Lech Wałęsa: Oczywiście, że bez sensu. Był taki etap w dziejach świata, kiedy byliśmy ludźmi ziemi i o ziemię boje toczyliśmy. Przesuwaliśmy granice, całe narody nawet były wycinane. Ale ten etap się skończył wraz z końcem komunizmu, wraz z momentem, kiedy znosimy granice, kiedy robimy w wielu dziedzinach jedno państwo: Europa.

Konrad Piasecki: Ale może trzeba Niemcom powiedzieć, że nam się takie oświadczenia – nawet teraz, w tych czasach, kiedy już walk o ziemię nie ma – nie podobają.

Lech Wałęsa: No tak, ale wie pan: czy ząb za ząb, czy Nowy Testament.

Konrad Piasecki: A pan uważa, że Nowy Testament. Hammurabi już niemodny.

Lech Wałęsa: Wie pan, ja też jestem trochę ze starej generacji, czasami stosuję Stary, czasami Nowy.

Konrad Piasecki: A w tym przypadku Nowy Testament.

Lech Wałęsa: W tym przypadku Nowy, dlatego że tu przesądza rozwój techniczny naszego pokolenia.

Konrad Piasecki: Czy romans, związek Lecha Wałęsy z Libertasem wciąż trwa, czy już po nim, został zerwany?

Lech Wałęsa: Nie, to nie jest romans. Ja jeszcze raz powtarzam, miałem parę razy rację – może wyliczmy: trzy. Kiedy mówiłem, że należy zwinąć sztandary „Solidarności”, bo do pracy, ubrudzimy je. Kiedy mówiłem: prywatyzacja masowa. Kiedy mówiłem: system prezydencki, dekrety, bo nie zdążymy za wieloma przypadkami. I teraz jeszcze raz mówię, jeszcze raz wiem, że ja mam rację, a mówię tak, że ta epoka wymaga porozumienia. Ta epoka wymaga szczególnie z przeciwnikami rozmów i pokazania, dlaczego są przeciw. Jeśli mają rację, uznać tę rację, a jeśli nie, to pokazać, że nie mają racji. Natomiast stara epoka, gdzie były komunizmy, faszyzmy, jeszcze inne rzeczy – wtedy nie wolno było nie zwracać uwagi, z kim się tańczy, z kim się zdjęcie robi. Dzisiaj jest dokładnie odwrotnie i stąd ja chcę prowadzić do rozmów, żebyśmy nie na ulicach walczyli, nie strzelali do siebie, nie petardami rzucali i opony palili, tylko porozumienia szykowali dla Europy i dla Polski.

Konrad Piasecki: No dobrze, panie prezydencie: to gdzie pan będzie 4 czerwca – w Paryżu z Libertasem i Ganleyem czy w Krakowie, Gdańsku razem z premierem?

Lech Wałęsa: Powiedziałem już dawno temu, że 4 czerwca – jak nikt w Polsce – całkowicie oddaję się do dyspozycji premiera. Gdzie mnie wystawi, na co zwróci uwagę – tak pod kątem, żebym ja zwrócił uwagę – tam wykonam wszelkie zadania dla mojej ojczyzny pod przewodnictwem dobrego premiera Rzeczypospolitej.

Konrad Piasecki: Czyli Paryż i Libertas nie. A jakieś jeszcze inne spotkania z Libertasem przed wyborami albo po wyborach?

Lech Wałęsa: Była rozmowa w dniu dzisiejszym o Londynie, ale nie dogadaliśmy się, więc na razie nie. Ale znów mówię, że w tej koncepcji, gdzie chcę pokazać, gdzie mają rację, aby tę rację wymusić na legalnych władzach Unii, by je zrealizować. A tam, gdzie nie mają racji…

Konrad Piasecki: To znaczy, dzisiaj miał pan być w Londynie na jakiejś konwencji Libertasu znowu?

Lech Wałęsa: Niewykluczone, na razie takich rozmów nie ma, ale nie wykluczam, że będą, i nie wykluczam, że będę chciał pokazać oficjelom wszelkim, gdzie jest racja, gdzie jest niebezpieczeństwo, jak z tego niebezpieczeństwa wychodzić.

Konrad Piasecki: A to prawda, że Ganley zaproponował panu stanowisko prezydenta Unii Europejskiej?

Lech Wałęsa: Nieprawda i jeszcze raz powtarzam: nie mam ochoty na żadne kandydowanie. A jeśli kandydowanie, to tylko w określonych warunkach, z określonych propozycji, a nie z każdej, ja kariery nie chcę robić. Ja chcę służyć Polsce i światu.

Konrad Piasecki: Nie kusi pana takie stanowisko? Bo pan kiedyś miał takie marzenia, że Lech Wałęsa będzie prezydentem zjednoczonej Europy.

Lech Wałęsa: Nie, tylko 25 lat temu, jak byłem w Niemczech – to trzeba sprawdzić, bo daty mogą się nie zgadzać – mówiłem, że Europa idzie w kierunku budowy Stanów Zjednoczonych, że będzie potrzebna konstytucja i prezydent. 20 lat się ze mnie śmiano, a teraz to robimy. I mówiłem dalej: ponieważ to jest moja propozycja, więc mam nadzieję, że wybierzecie mnie na prezydenta. Mówiłem jeszcze dalej: po tym jak osiągniemy "Stany Zjednoczone Europy", sfederujemy to ze Stanami Zjednoczonymi Ameryki i znów będę prezydentem, bo to jest mój pomysł. W tym czasie Azja zrobi "Stany Zjednoczone Azji".

Konrad Piasecki: Czyli pana kusi dopiero federacja Unii Europejskiej ze Stanami Zjednoczonymi. Prezydentura takiego ciała.

Lech Wałęsa: Nie, nie, bardziej mnie kusi, kiedy "Stany Zjednoczone" zbuduje Azja i Afryka – i to sfederować. A więc mam pracy na 100 lat.

Konrad Piasecki: Geopolityczne wizje. Panie prezydencie, ale żeby odciągnąć pana od Ganleya, Platforma chce podnieść pensje byłych prezydentów. Jaka suma by pana zadowoliła? Jaka suma byłaby uczciwa? Jak pan uważa?

Lech Wałęsa: Mnie zadowoliłoby coś innego, żebyśmy byli zobowiązani zawsze służyć Polsce. Dlatego moją propozycją było zawsze, uwiązać nas jako senatorów i być do wykorzystania przez prezydentów i premierów. Moglibyśmy brać nawet z przymusu, bo jeśli się bierze pieniądze i jest się uwiązanym z władzą, to wtedy może się być wystawionym do delegacji, może się wspierać działania, albo nawet zastępować z upoważnienia.

Konrad Piasecki: Czyli rozumiem, że fotel senatorski, pensja senatorska i wtedy pan na żadne Libertasy nie jeździ?

Lech Wałęsa: Nie. Ja mówię: Wykorzystajcie te moce, które mamy, te siły, wykorzystajcie dla Polski, wykorzystajcie politycy wspierając swoje działania.

Konrad Piasecki: No dobrze, ale panie prezydencie jest jakaś pensja, którą jeżeli pan dostanie od państwa, to pan powie: Nie będę już jeździł po żadnych konwencjach, będę siedział w domu i pomagał – co najwyżej Polsce.

Lech Wałęsa: Teraz jestem kompletnie wolny i niezwiązany, więc mogę robić to, na co tylko mam ochotę. A jutro, kiedy byłbym związany, musiałbym reprezentować interes, który jest określony tu i teraz, więc pewnych rzeczy by nie wypadało, nie wolno byłoby z różnych względów, z politycznych też. A dzisiaj mam prawo to robić, bo jestem kompletnie wolny.

Konrad Piasecki: Ale rozumiem, że gdyby pan był senatorem, czy gdyby pan dostał taką wysoką emeryturę?

Lech Wałęsa: Musiałbym reprezentować linię… mało tego, każdy mój wyjazd musiałby być konsultowany z ministrem spraw zagranicznych i jego sugestie byłyby znane wcześniej wszystkim i mnie, i nie mógłbym wykonać paru ruchów, bo tak to jest w zorganizowanym państwie.

Konrad Piasecki: A dlaczego pan nie chciał wziąć, kiedy Palikot proponował przebicie oferty finansowej Ganleya?

Lech Wałęsa: Bo ja nie pracuję dla pieniędzy. Ja czuję, że trzeba przewrócić epoki. Trzeba powiedzieć, że kiedyś nie wypadało robić zdjęć, a teraz, żeby się nie bić na ulicach, żeby policjanci się nie bili i nie bito policjantów, trzeba rozmawiać, rozładowywać problemy i rozwiązywać. Kto nie potrafi rozwiązać wcześniej, to znaczy, że nie nadaje się na polityka. A nie pałowanie, a nie policja.

Konrad Piasecki: A co na miejscu Tuska zrobiłby pan z Palikotem? Podoba się panu Palikot?

Lech Wałęsa: Podoba mi się dlatego, że budzi, że wskazuje, że podgrzewa. Bo czasami wszystko stygnie.

Konrad Piasecki: A jeśli oszukuje byłą żonę?

Lech Wałęsa: Z żonami to jest różnie. Ja mam jedną, więc trudno mi mówić o drugich, nie wiem, jak to wygląda.

Konrad Piasecki: Ale oszukiwanie byłej żony?

Lech Wałęsa: Ale to trzeba udowodnić, każdy ma swoje racje, a ja nie wiem. Ja materacem u nich nie byłem.

Konrad Piasecki: Były prezydent Lech Wałęsa, dziękuję bardzo.

Lech Wałęsa: Dziękuję.