"Jesteśmy krajem, w którym alkohol jest bardzo łatwo dostępny. Prawie na każdym rogu można go kupić - i w dużym mieście i w mniejszym" – mówił w Porannej rozmowie w RMF FM Adam Nyk, twórca Rodzinnej Poradni Profilaktyki i Terapii Uzależnień Monar w Warszawie. Jak dodawał gość Roberta Mazurka, alkohol piją zarówno kobiety, mężczyźni, jak i młodzież.

"Ja bym nie generalizował, że jakaś grupa jest nagle na czele peletonu i ona zaczyna się jakoś forować specjalnie. Niewątpliwie jest tak, że to, co obserwujemy w poradni, w której mam przyjemność pracować - to z wszystkich z tych grup społecznych mamy osoby, które szukają pomocy, szukają wsparcia terapeutycznego. Czy bym zauważył jakiś specjalny wzrost wśród picia kobiet? Zdecydowanie nie" - podkreślał.

Robert Mazurek pytał swojego gościa o słowa Jarosława Kaczyńskiego, że mężczyzna może się uzależnić po 20 latach picia alkoholu, a kobiety po dwóch. Skąd prezes PiS ma takie dane?

"Nie mam bladego pojęcia. Należałoby zapytać u źródła. Ja nie będę żadnego czasu określał i podawał jakiejś miary, bo tej miary tak naprawdę nie ma. To, w jakim okresie czasu ktoś się uzależnia, jest zbudowane na zupełnie innych czynnikach niż płeć, niż to, że ktoś pije 5, 10, 15 czy 2 lata" - podkreślał.

Jakie osoby przychodzą na terapie?

"Różne. To nie jest tak, że tylko i wyłącznie z tej grupy, która - można powiedzieć - już dobiła do swojego dna i podejmuje decyzje, że należy rozpocząć jakieś działanie terapeutyczne. Są osoby, które są np. zaniepokojone swoim zachowaniem, które się zmienia. Zauważyłem taką tendencję na początku tej ścisłej pandemii, kiedy byliśmy wyłączeni, był ten totalny lockdown, gdzie do poradni- po 3-4 tygodniach - zaczęły dzwonić osoby, które zauważyły u siebie to, że nadużywają alkoholu tylko dlatego, że nagle są w większej izolacji, że te interakcje społeczne i ich częstotliwość spadły i już zauważyli u siebie takie sygnały, które ich zaniepokoiły" - podkreślał.

Czy Adam Nyk jest zwolennikiem zakazu nocnej sprzedaży alkoholu lub na stacjach paliw?

"Czy na stacjach, to trudno mi powiedzieć, bo czasami są to miejsca, gdzie w ogóle można cokolwiek kupić w środku nocy, nie mówię o alkoholu. Natomiast na pewno przy okazji dużych skupisk, imprez, tam ten alkohol dla mnie jest mocno dyskusyjny. Nie wiem, czy nie można by takiego dyskursu w Polsce uruchomić, że np. od 21. roku życia alkohol nie byłby czymś bardziej wskazanym" - dodawał.

"Najmłodsza osoba, z którą na dziś pracuję, ma 14 lat"

Gość Roberta Mazurka podkreślił, że coraz młodsze osoby coraz częściej sięgają po alkohol.

"Tych pacjentów młodych, czy bardzo młodych, mamy. To jest przedział 2007-2008 rok urodzenia. Czyli to jest wczesna młodzież, nawet dzieci. I za czym dziś się pojawią inne środki mocniejsze, zmieniające świadomość, to zazwyczaj te osoby swój świat inicjują alkoholem" - mówił.

"Najmłodsza osoba, z którą na dziś pracuję, to jest 2008 rok urodzenia (14 lat - przyp. red.). (...) Mówimy o poradni. Nie mówimy tylko o alkoholu, mówimy o innych środkach zmieniających świadomość, bo gamę tych środków mamy wokół siebie dużą. Ale jednak tym pierwszym zapalnikiem może być alkohol" - podkreślał.

Robert Mazurek pytał swojego gościa także o plagę tzw. małpek.

"Mały gabaryt nas trochę oszukuje, bo wypijamy mniej, wydaje nam się, że przez to może nam to mniej zaszkodzić" - zaznaczał Adam Nyk. 

"Jest wiele osób uzależnionych od alkoholu, które dobrze funkcjonują w życiu - mają dom, pracę"

Adam Nyk zwracał uwagę, że jest grupa tzw. dobrze funkcjonujących alkoholików. "Mają dom, pracę, poczucie, że piją za swoje, nie muszą pożyczać pieniędzy. Ten dom, praca, czasem nawet jakieś zajęcie po pracy dają im poczucie, mniej czy bardziej prawdziwe, że ogarnia rzeczywistość do tego stopnia, że ten pity alkohol, co prawda codziennie, nie formatuje jego życia" - powiedział specjalista.

Jak tłumaczył, choroba alkoholowa charakteryzuje się tym, że osoba nią dotknięta redukuje swoje myślenie na temat celów, założeń, jakie ma w życiu.

"I z czasem to postępuje" - zaznaczył Nyk.

Jak państwo powinno walczyć z alkoholizmem?

Według Adama Nyka, należałoby ograniczyć dostępność alkoholu. "Myślę, że logika podpowiada nam to, że jeśli na każdym kroku w jakiejś sieciówce możemy kupić alkohol, a nawet jeśli jest zamknięta, bo jest po którejś godzinie, to na najbliższej stacji benzynowej. Cena też nie stanowi bariery zaporowej" - stwierdził terapeuta.

"Brakuje terapeutów i poradni specjalistycznych"

Zwrócił ponadto uwagę na brak specjalistów od uzależnień, zwłaszcza dostępnych w ramach NFZ.  "Tutaj jest pewien problem, co można powiedzieć choćby na bazie tego miejsca, w którym pracuje, czyli poradnia w ramach struktury NFZ, w centrum Warszawy (Rodzinna Poradnia Profilaktyki i Terapii Uzależnień - przyp. red.) na ulicy Hożej. Na dziś ponad 500 osób czekających w kolejce na terapię" - powiedział Nyk.

Jak dodał, to samo dotyczy także psychiatrów czy psychologów dziecięcych.

Opracowanie: