"Z tego co wiemy, przecieku nie było" - tak o tegorocznej maturze z języka polskiego mówił w Popołudniowej rozmowie w RMF FM dr Marcin Smolik, szef Centralnej Komisji Egzaminacyjnej. "Były oczywiście różnego rodzaju domysły, co mogło się tam pojawić. Sami też analizujemy Google Trends - o ile w ubiegłym roku pojawiały się pełne frazy z fragmentu wypracowania, co mogło wskazywać na to, że rzeczywiście gdzieś ktoś otworzył arkusz przed dozwolonym czasem, tak w tym roku pojawiały się tylko pewne hasła. Sprawdzamy i patrzymy, jak to wygląda" - dodał gość Tomasza Terlikowskiego.

Zgłosiliśmy sprawę na policję w ubiegłym roku i dwa lata temu, czekamy na rozstrzygnięcie, aż coś się zadzieje w tym kierunku - mówił dr Marcin Smolik. Jak tłumaczył szef CKE,  gdyby okazało się, że są maturzyści, którzy mieli dostęp do tych tematów przed czasem, to grozi im odpowiedzialność karna. Smolik przyznał jednak, że udowodnienie tego jest trudne. Ale nie jest niemożliwe - stwierdził.

Na maturze nie ma odpowiedzialności zbiorowej. Unieważnia się egzamin konkretnym osobom - zaznaczył szef CKE. Wtedy maturę można powtórzyć za rok. Smolik zaznaczył, że nie ma możliwości unieważnienia matury, jeżeli świadectwo dojrzałości zostało już wydane. Prawnych dróg nie ma jeszcze przetartych - przyznał.

Szef CKE zaznaczył, że prace nad tegorocznym egzaminem dojrzałości zaczęły się trzy lata temu. Niektóre rzeczy trzeba było zmieniać - jeżeli coś zostało wycofane z podstawy programowej, trzeba było to z egzaminu usuwać - dodał.

"W przyszłym roku matura będzie trochę trudniejsza"

We wtorek rano maturzyści otworzą arkusze z matematyki. W internetowej części rozmowy Tomasz Terlikowski zapytał dyrektora Centralnej Komisji Egzaminacyjnej, czy docierają do niego głosy, aby ponownie usunąć ten przedmiot z obowiązkowego egzaminu. Jak wyjaśnił nasz gość, matematyka jest niezbędna i na maturze, i na egzaminie ósmoklasisty, "żeby pokazać, że służy też do czegoś innego niż tylko rozwiązywanie zadań". Na pytanie czy w szkołach nie powinno się szerzej uczuć aktualnych zagadnień, takich jak ekonomia, a więc inflacja, obliczanie oprocentowania kredytów, czy też wiedzy o podatkach, dr Marcin Smolik odpowiedział, że "to jest w podstawie programowej". I dodał: "mamy nadzieję, że skoro jest to w podstawie programowej, jest w podręcznikach, to powinno być nauczane. A jeśli nie jest, to jest to decyzja każdego nauczyciela. Chociaż wątpię, aby taką drogę wybrał". Dyrektor CKE zapewnił także, że na maturze z matematyki nie będzie zadania dotyczącego obliczania rat kredytu lub inflacji.

Czy w przyszłym roku matura będzie trudniejsza? Dr Marcin Smolik potwierdził i wyjaśnił, że poziom egzaminu dojrzałości może okazać się wyższy, szczególnie dla absolwentów czteroletniego liceum. Jak tłumaczył dyrektor CKE, wynika to z tego, że w przyszłym roku do testów przystąpią uczniowie, którzy naukę rozpoczęli w 2019 roku, realizujący nową podstawę programową, "która w niektórych przedmiotach dosyć zasadniczo zwiększyła wymagania". Tak, rzeczywiście będzie trudniej - powiedział Marcin Smolik.

Tomasz Terlikowski: Witam serdecznie. Moim gościem jest dr Marcin Smolik, dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej. Zacznijmy od pytania, czy były przecieki? Słyszeliśmy, że uczennice mówiły, że tłumaczyły ten tekst (z matury z łaciny - przyp. red.). To może pani nauczycielka miała przeciek.

Dr Marcin Smolik: Nie sądzę. W przypadku języka łacińskiego to się często zdarza, że mamy tekst, z którym gdzieś ktoś kiedyś pracował.

Tych tekstów nie ma tak dużo.

Tak, tych tekstów, które są rzeczywiście dostosowane do potrzeb nauczania języka łacińskiego w szkole, nie ma tak dużo. Dzisiaj, z tego co wiemy na tę chwilę, przecieku nie było. Były oczywiście różnego rodzaju domysły, co tam się mogło pojawić. Natomiast widzimy po analizie tego, co się działo w mediach społecznościowych, ale też sami analizujemy Google Trends, że o ile w ubiegłym roku pojawiały się pełne frazy z fragmentu wypracowania - co mogło wskazywać na to, że rzeczywiście gdzieś ktoś arkusz otworzył przed dozwolonym czasem - tak w tym roku pojawiały się tylko pewne hasła.

Ale ja podam te hasła, bo rzeczywiście w Google Trends - i to podają media dzisiaj, zajmujące się internetem i dziennikarze, choćby Spider's Web mówią: "no tak, ale kilka godzin przed maturami pojawiało się sformułowanie "Pan Tadeusz", tradycja" - co jednak jest wskazaniem na konkretny temat. Jeden z tych trzech tematów, który był - czy jeden z dwóch plus wiersz. Wiersz się nie pojawił.

Myślę, że gdyby ktoś popatrzył na to, jak było wcześniej, gdyby w ogóle popatrzył na hasło "tradycja", "cierpienie" czy kilka innych haseł, to one pojawiały się z równie dużą częstotliwością.

Czyli nie będziecie tego sprawdzać.

Sprawdzamy to i patrzymy, jak to wygląda. Natomiast możliwość tego sprawdzania jest dosyć ograniczona, podobnie jak to było w ubiegłych latach. Zgłosiliśmy sprawę na policję w ubiegłym roku i dwa lata temu. Czekamy na rozstrzygnięcie. Czekamy, aż coś się zadzieje w tym kierunku.

Nie czekacie na te wydarzenia sprzed dwóch i trzech lat, tylko na tegoroczne rozstrzygnięcia?

Nie, czekamy jeszcze na te wydarzenia sprzed dwóch lat i sprzed roku.

Jeśli ja dobrze rozumiem, to zgłosiliście, że było podejrzenie. A jak się okaże, że ktoś złamał, to co? Ci maturzyści, z których niektórzy będą za chwilę na drugim roku studiów, będą powtarzać maturę?

Jeżeli okazałoby się, że rzeczywiście mieli dostęp do tych tematów przed czasem, to wtedy tak, to już mamy odpowiedzialność karną, bo to jest tak naprawdę korzystanie z wiedzy, do której nie mieli prawa dostępu.

Ale tylko ci, u których byście udowodnili, że mieli taki dostęp. A to jest w ogóle możliwe żebyście im udowodnili?

Trudne, ale pewnie nie niemożliwe.

Ale pozostali nie. Np. jeżeli okazałoby się, że w jakiejś szkole ktoś złamał, to nie byłoby tak, że oni teraz np. już piszą pracę licencjacką i nagle mówicie im "hello, hello, teraz się okaże, że w ogóle nie będziecie mieli licencjatu".

Nie, to tak nie działa, na maturze nie ma odpowiedzialności zbiorowej. To nie jest tak, że można już po samym przeprowadzonym egzaminie zbiorowo unieważnić egzamin wszystkim. Wtedy rzeczywiście, jeżeli jest taka sytuacja, gdzie coś się okazuje już po przeprowadzonym egzaminie maturalnym, że była jakaś niesamodzielność w pracy egzaminacyjnej, to już trzeba przeprowadzić całą określoną prawem procedurę, która udowadnia, że rzeczywiście praca była niesamodzielna i unieważnia się egzamin konkretnym osobom.

A jakbyście unieważnili, to co z tego wynikałoby dla takiej osoby?

Jeżeli unieważnilibyśmy tegoroczny egzamin, gdyby coś rzeczywiście było na rzeczy w kwestii przecieków, to powtarzają za rok.

Za rok dopiero?

Tak.

Nie ma możliwości, nawet jeżeli nie są winni.

Jeżeli jest unieważniony egzamin, to dopiero za rok. Prawo precyzuje to bardzo jasno.

A jeżeli ci, którzy pisali go dwa lata temu czy rok temu, policja dochodzi, mówi: ściągnęliście z internetu, mamy dowody, twarde, jest wyrok - rozumiem, że jeszcze przez sąd to musiałoby przejść, czyli to może być nie za rok, tylko za 10 lat.

To może być za 10 lat. To jest długi proces.

Taki pan doktor powiedzmy zrobił doktorat i dowiaduje się: "chłopie, nie masz matury, piszesz ją od nowa". Czy trzeba by mu wszystko unieważnić?

Tej ścieżki nie ćwiczyliśmy. Nie mam bladego pojęcia, jak by to wyglądało prawnie.

Rzeczywiście mieliśmy profesorów, którzy nie mieli matury, ale to było przed wojną. To był trochę inny system.

W tej sytuacji samej ścieżki jako takiej nie ma przećwiczonej i trzeba by było to dokładnie zbadać. Natomiast nie ma już możliwości unieważnienia egzaminu, jeśli świadectwo zostało wydane, trzeba po prostu skorzystać z innych przepisów prawa - zapewne prawa karnego. 

Ale może można mu odebrać doktorat? Ja o to pytam, bo sam miałem kiedyś taki sen, że ktoś do mnie przychodzi i mówi: "Chłopie! Unieważniliśmy ci maturę. Twój doktorat, twoje magisterium, to wszystko jest nieważne. Musisz zdawać maturę jeszcze raz".

Myślę, że nie pan jeden miał taki sen. Pewnie trochę osób takie sny miało.

Ale ja nie pytam o mój sen, tylko o to, czy musieliby jeszcze raz zdawać maturę?

Jeżeli sądownie zostałoby to udowodnione i rzeczywiście zostaliby skazani, to obawiam się, że tak. Ale tak jak powiedziałem - prawnych dróg nie ma przetartych. To jeszcze trzeba by było zobaczyć, jak to wygląda. Na razie czekamy na rozstrzygnięcie.

To pan wybierał te tematy?

Które?

Te polonistyczne.

Robią to eksperci.

Domyślam się, że znał je pan wcześniej, ale czy się panu podobały?

Bardzo mi się podobało. Może pierwszy mniej, bo jest taki troszkę nie tyle sztampowy, co dosyć powtarzalny.

"Pan Tadeusz" nie bardzo?

Nie, "Pan Tadeusz" jest ok. Kwestia "tradycja - pan Tadeusz". Takie dosyć zestawienie...

Wszyscy pytają gdzie "Dziady". Rok romantyzmu, a wy dajecie "Pana Tadeusza"?

Trzeba mieć świadomość, że my nie działamy na zasadzie roku tego czy owego. Były skomplikowane przez maturzystów działania matematyczne wykonywane. Wróżenie z fusów i kuli, co też będzie i w jakiej kolejności, w zależności od tego, co było na egzaminie ósmoklasisty i na egzaminach próbnych.

Nie wiem, czy pan wie, ale bukmacherzy przyjmują zakłady.

To było nawet zabawne. Pierwszy raz to widziałem. Nie wiedziałem, że takie sytuacje mają miejsce.

Czy gdyby dyrektor CKE obstawił, to mógłby wygrać?

Muszę to rozważyć na przyszły rok. Zawsze człowiek ma jakiś kredyt, może by podgonił to i owo.

Więc nie bierzecie tego pod uwagę?

Nie, nigdy się tego nie bierze pod uwagę. Wszystkie obliczenia są bez sensu. Egzamin tegoroczny, prace nad nim rozpoczęły się w 2019 roku.

Czyli rozpoczęły się jeszcze przed pandemią.

Rozpoczęły się przed pandemią. Cykl pracy egzaminu jest trzyletni.

To musieliście zmieniać.

Niektóre rzeczy tak, trzeba było zmieniać ze względu na to, że jeżeli coś zostało wycofane z podstawy programowej i nie znalazło się w wymaganiach egzaminacyjnych, trzeba to było z egzaminu usuwać. Może niekoniecznie w przypadku języka polskiego. Tam tych zmian tyle nie było, ale rzeczywiście były przedmioty - biologia, chemia, fizyka, geografia, gdzie te zmiany trzeba było wprowadzić, żeby dostosować zadania, do tego co jest w wymaganiach egzaminacyjnych.

A co by pan wybrał z tych tematów?

Zdecydowanie drugi. Dlatego, że lubię "Noce i dnie"

Czyli słynny temat, kiedy relacje z drugim człowiekiem stają się źródłem szczęścia na podstawie "Nocy i dni", ale także innych podanych lektur: "Pieśń nad pieśniami", "Romeo i Julia", "Cierpienia młodego Wertera", ale też "Kamizelka".

Co kto by sobie wybrał.

Muszę powiedzieć, że "Kamizelka" mnie zaskakuje.

To nie nasze. To musiał mieć pan z jakiegoś źródła, jako pomysł na to, co może się znaleźć w wypracowaniu.

To nauczyciele tak mówili, że ta "Kamizelka" może tam być.

Jeśli uważają, że tak i że byliby w stanie to uzasadnić. Tutaj nie ma listy tekstów, które można wykorzystać. Trzeba się było odwołać do "Nocy i dni", bo to było w arkuszu. Natomiast zdający mógł się odwołać do dowolnego tekstu kultury, to nie musiała być książka. Mógł być film, mogła być gra komputerowa, mogła być piosenka. Wszystko to co dotyczy i pasuje.

Gra komputerowa też? Chciałem, żeby to moja żona usłyszała, bo ona się strasznie złości, że moi synowie grają w gry. Czyli rozumiem, że gra też może być.

Na tegorocznym egzaminie jeszcze tak. Od przyszłego roku już nie.

To mnie pan zmartwił.

Nie wiem w jakim wieku są synowie.

Oni jeszcze testu ósmoklasisty nie mieli.

To już nie. Tam już musi być tekst literacki.

A dlaczego w zasadzie? Pozwoliliście najpierw na to, żeby było gry komputerowe, a teraz nie.

Założenia poszerzenia katalogu tekstów, do których się można odwołać poprzez te wszystkie teksty kultury, były bardzo dobre i słuszne. Kiedy matura była planowana w 2013 roku, była taka nadzieja, że zdający będą czerpali ze wszystkich swoich zainteresowań i w wypracowaniach odwoływali się do tego, co najbardziej lubią. Niestety wyszło, jak wyszło.

I wyszło jak zwykle?

Wielu zdających korzystało z tego, żeby odwołać się do tego co najprostsze, czyli do Shreka i Kopciuszka.

No to znakomity pomysł.