"Przy świątecznym stole możemy sobie pozwolić na większą szczerość, na otwartość. Otoczka Bożego Narodzenia taka powinna być. Ale czy będzie? Mam pewne wątpliwości" – przyznaje dr Konrad Maj z Katedry Psychologii Społecznej Uniwersytetu SWPS. Jak zauważa, przy wigilijny stole składamy sobie życzenia, ale rzadko pada słowo "przepraszam". "To jest taki moment, że powinniśmy przyznać się do błędów w stosunku do siebie, w stosunku do innych. To jest moment do ogólnej refleksji" – wyjaśnia. "Przepraszanie to nie słabość, to odwaga!" – podkreśla psycholog. Jak przeprosić, żeby rzeczywiście przeprosić, jakie słowa powinny paść, zanim wyciągniemy rękę po zgodę? – na te pytania odpowiada gość Piotra Salaka w Popołudniowej rozmowie w RMF FM.

Piotr Salak: Dobry wieczór, witam serdecznie. Gościem RMF FM jest dr Konrad Maj, psycholog społeczny z uniwersytetu SWPS. To jest taki czas, panie doktorze, kiedy będziemy sobie składać życzenia, kiedy będziemy sobie życzyć wszystkiego najlepszego, ale myślę, że to taki specyficzny czas w roku, w którym chyba nigdy tak często nie będzie padać słowo "przepraszam" albo "proszę, wybacz mi". Zastanawiam się, czy takie przeprosiny przy świątecznym stole będą szczere, czy je przyjmować, jak do nich podchodzić.

Dr Konrad Maj, psycholog społeczny z uniwersytetu SWPS: Nie jestem przekonany, że tak często będzie padać słowo "przepraszam", chociaż powinno tak być. To jest jednak atmosfera wyjątkowa. To jest spotkanie przy świątecznym stole, kiedy możemy sobie wtedy pozwolić na większą szczerość, otwartość. Cała ta otoczka taka powinna być, ale czy tak będzie, ale mam pewne wątpliwości.


Ale myśli pan, że takie świąteczne przeprosiny, one czasami są wymuszone przez pewnego rodzaju świąteczny rytuał, mogą być szczere?

No cóż, jeśli ktoś się już pokusić o coś takiego, żeby powiedzieć przy tej okazji o tym, że przeprasza, że żałuje, to można powiedzieć, że w znacznym stopniu to wynika z pewnej potrzeby, bo przecież nie ma takiej tradycji. Mówi się o życzeniach, mówi się o tym, że to jest moment, kiedy robimy sobie jakieś podsumowanie, ale aż tak często chyba nie słyszy się przeprosin.

A powinniśmy się częściej przepraszać?

Uważam, że tak. To jest taki moment, kiedy mogliśmy przyznać się do pewnych błędów w stosunku do siebie, w stosunku do innych, do pewnych złych wyborów. To moment ogólnej refleksji, a elementem tego jest oczywiście też przepraszania.

Przepraszać trzeba umieć?

Absolutnie.

Jak to trzeba zrobić dobrze, żeby ta druga osoba, urażona przeze mnie, odebrała dobrze te przeprosiny?

Czasami tak jest, że ludzie przepraszają, a właściwie to nie przepraszają. Znamy doskonale to, jeśli chodzi o polityków. Tak przepraszają, żeby w istocie nie przeprosić i niestety nie mamy od nich dobrych wzorców. Jeśli się na to zdecydujemy, to trzeba pamiętać o szczerości, żeby nie było tak, że mówimy: przepraszam ciebie, ale ty też masz jakiś winy. Jeśli już się decydujemy pójść w tę stronę, to mówimy, że się przyznajemy się do pewnych błędów, przepraszamy kogoś szczerze i otwarcie. Dobrze jest poddać nasze przeprosiny jakiejś drobnej refleksji, wyciągnąć z tego wnioski, powiedzieć, co  zamierzam zrobić, by pokazać, że to nie jest tylko hasło "przepraszam ciebie, że ci kiedyś coś zrobiłem, powiedziałem, zachowamy się jakoś".


Czyli zadośćuczynienia jakieś?

Albo też np. że chcę w związku z tym ci jakoś zadośćuczynić, coś zrobić dla ciebie albo mam dla ciebie prezent, albo chcę, żebyśmy otworzyli nowy rozdział i w związku z tym mam pewne propozycje, żebyśmy coś ustalili.

Ale wchodzić głęboko w tę sytuację, która doprowadziła do konfliktu, czy lepiej jak najszybciej to przyklepać, zapomnieć, powiedzieć tylko "przepraszam, już nie wracajmy do tego", czy wręcz przeciwnie?

To zależy od sytuacji, bo pamiętajmy, że czasami jakieś rozkładanie tego na czynniki pierwsze może z kolei spowodować, że druga strona pomyśli sobie: acha, to jest jednak jakaś sprytna próba, że zaczynam od przepraszam, ale później wykładam pewne aspekt tej sytuacji, które pokazują, że właściwie nie jestem winny. Ja przeprosiłem, ale w istocie ci tak pokazuję, że winne są dwie strony. Tak więc to jest bardzo ryzykowne. Jeśli już to powiedzmy sobie tak: widzimy pewne rzeczy inaczej, ja widzę z mojej perspektywy, że tu popełniłem błąd, zrobiłem źle, przyznaję, że to nie było w porządku, dlatego bardzo przepraszam i chcę, żebyśmy otworzyli nowy rozdział w naszych kontaktach. Podsumowanie, pójście dalej, bo inaczej możemy się cofnąć kilka kroków wstecz.

Ale wybaczanie też nie jest łatwe.

Absolutnie tak. Widzimy to doskonale na wielu przykładach, że wybaczyć jest trudno.

Jak się nauczyć wybaczać, skoro można nauczyć się przepraszać?

Musimy zauważyć jedną rzecz, że wybaczenie i przepraszanie to są emocje, które się w nas pojawiają, to taki moment oczyszczający dla nas. Szereg badań pokazuje, że jeśli wybaczamy, czujemy się dobrze. Kiedy człowiek międli w sobie negatywne emocje, przez cały czas coś wypomina komuś, cały czas ma jakieś żale, to te uczucia nas wypalają. To jest energia, która niestety daje pewne koszty.

A to się wiąże z poziomem zaufania społecznego może?

Tak, mamy w naszym kraju, jak wiadomo, bardzo niski poziom zaufania społecznego. Nie ufamy innym ludziom i często uważamy, że jeśli my przyznamy się do słabości i błędów to jest jakieś odsłonięcie się. A jeśli się odsłaniam, a ponieważ nie ufam innym osobom, to jestem narażony na jakieś strzały od tych osób. To jest ze sobą powiązane i powinniśmy o tym pamiętać, że budowanie zaufania społecznego oznacza też to, że ludzie będą bardziej skłoni do takiej wylewności w kontaktach, będą się nawzajem przepraszać, szanować.

Powiedział pan, że przepraszanie to jest przyznanie się do słabości. To znaczy, że słabi ludzie przepraszają?

Do tego, że złamaliśmy jakieś normy, popełniliśmy jakiś błąd, zrobiliśmy coś niewłaściwego, odczuwamy jakieś poczucie winy - to też jest bardzo ważny składnik przepraszania, że my chcemy pokazać tym samym, że to, co zrobiliśmy, uznajemy również, że to jest w niezgodzie z pewnymi naszymi standardami, że ja tego żałuję. To jest takie wyraźne pokazanie, że tak jest. To nie jest słabość, to jest odwaga. Proszę zauważyć, jak wiele osób nie przeprasza. A z kolei jak ci, którzy przepraszają, w konsekwencji bardzo często nawet na tym zyskują. Chyba takim najbardziej doskonałym przykładem jest Bill Clinton, który się przyznał i przeprosił za to, że jeśli chodzi o postępowanie z Moniką Lewinski nie był szczery, że nie powiedział prawdy. Instytut Gallupa przeanalizował tą całą sytuację pod kątem jego popularności i się okazało, że po tym przeproszeniu jego popularność wzrosła, czyli poparcie dla Billa Clintona poszło do góry.


To dlaczego, jeżeli w gruncie rzeczy szanujemy ludzi, którzy potrafią przyznać się do błędu, to politycy tak rzadko chcą się przyznać do tego, że popełnili błąd, właśnie politycy tak rzadko przepraszają.

To są takie przekonania, które trudno powiedzieć, skąd pochodzą. Jeśli popatrzymy sobie też na Polskę, nasz kraj, jak to wygląda w relacjach międzynarodowych, to mamy jednak trochę powodów, żeby przeprosić za pewne rzeczy. Kłócimy się z wieloma krajami naokoło, właściwie nie występują takie przypadki, żeby ktoś powiedział: wycofujemy się z tego pomysłu, przepraszamy, tutaj zabrnęliśmy za daleko, to był błąd. Ja też tego nie potrafię zrozumieć.

Bo my jesteśmy przekonani o tym, że mamy rację.

To prawda, tak. Wydaje się, że to jest budowanie takiego wizerunku, że my jako Polacy jesteśmy nieomylni, że my jesteśmy doskonali w swoich decyzjach, że po prostu nikt nie będzie podpowiadał nam nic. Jesteśmy tacy odważni, zatwardziali. I to jest poważnym błędem. Na ten moment to jeszcze starcza na poparcie. Ale myślę, że w pewnym momencie część społeczeństwa może zacząć się orientować, że czasami jednak trzeba się cofnąć, trzeba przeprosić, trzeba pokazać, że się jednak nie jest doskonałym i po prostu zwyczajnie po ludzku przeprosić.