Novak Djokovic wrócił do Belgradu. Serbskiemu tenisiście australijskie władze unieważniły wizę i nakazały opuszczenie kraju, co uniemożliwiło mu występ w pierwszym tegorocznym turnieju wielkoszlemowym - Australian Open. Djokovic przyleciał do Australii niezaszczepiony przeciwko Covid-19. Tamtejsze przepisy wymagają od przylatujących do kraju okazania zaświadczenia o szczepieniu, jednak sportowiec twierdził, że otrzymał stosowne zwolnienie lekarskie

Pierwszym etapem podróży lidera rankingu tenisistów był Dubaj, gdzie przesiadł się do samolotu lecącego do stolicy Serbii.

W Dubaju 34-letni Djokovic - z założoną maseczką ochronną na twarzy - robił sobie zdjęcia z kibicami, czekając aż pokład samolotu opuszczą członkowie jego sztabu szkoleniowego. Następnie grupa udała się drogą dla pasażerów transferowych.

Na lotnisku w Belgradzie czekały na niego tłumy fanów.

Brak szczepienia i cofnięta wiza

W niedzielę zakończyła się kilkunastodniowa saga z udziałem zawodnika, któremu dwukrotnie cofnięto australijską wizę z powodu braku szczepienia przeciwko Covid-19. Jego prawnicy dwukrotnie odwoływali się od decyzji organów rządowych. Za pierwszym razem jego apelacja została uznana, jednak w niedzielę sąd federalny jednogłośnie poparł władze i ocenił ich działanie za legalne.

Zgodnie z prawem imigracyjnym Australii Djokovic nie może teraz przez trzy lata uzyskać zgody na wjazd, o ile nie zapadnie decyzja, że jest to w interesie tego kraju.

Zawód dla Serba i opinii publicznej

Djokovic, dziewięciokrotny triumfator Australian Open, nie poddał się obowiązkowemu dla uczestników tego turnieju szczepieniu przeciwko Covid-19, a później powoływał się na zwolnienie lekarskie wystawione mu jako ozdrowieńcowi.

W wydanym po niedzielnym wyroku sądu oświadczeniu podkreślił, że jest nim rozczarowany, ale będzie go respektował.

Zwolnienie Serba z obowiązkowego szczepienia wywołało niezadowolenie większości Australijczyków, na co wskazywały badania opinii publicznej.