"Sevilla jest faworytem, ale musi być ostrożna i nie może zlekceważyć Dnipro" - ocenia skład finału Ligi Europejskiej w Warszawie Zbigniew Boniek. W rozmowie z RMF FM prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej zdradza, o jakie pieniądze zagrają Hiszpanie z Ukraińcami i komentuje plotki, jakoby finał LE był testem przed finałem Ligi Mistrzów w stolicy.

Kacper Merk: Czym jest finał Ligi Europejskiej w Warszawie?

Zbigniew Boniek: Gdyby ktoś dziesięć lat temu powiedział, że w Polsce zostanie zorganizowany finał europejskich pucharów, to pewnie wszyscy pukalibyśmy się w głowę. Jednak dzięki Euro 2012 i infrastrukturze, jaka pozostała po tym turnieju, mogliśmy wystawić kandydaturę Warszawy i otrzymaliśmy finał Ligi Europejskiej. To doskonała promocja stolicy i całego kraju. Oczywiście, szkoda, że ten mecz nie ma nic wspólnego z poziomem futbolu w naszym kraju, natomiast fakt olbrzymiego zaufania ze strony UEFA jest powodem do dumy. Możemy być pewni, że w środowy wieczór Warszawa będzie na ustach całej Europy.

Liga Europejska to drugie najważniejsze klubowe rozgrywki w Europie, a pewnie i na całym świecie. Dominacja Ligi Mistrzów jest pod tym względem niezagrożona, ale należy pamiętać, że i tutaj walczymy o prestiż, sławę i coraz lepsze pieniądze. A do tego, a może przede wszystkim, w tym roku zwycięzca Ligi Europejskiej ma zagwarantowany występ w fazie grupowej kolejnej Ligi Mistrzów. Gdybyśmy chcieli oceniać to tylko w aspekcie finansowym, wygrana w Warszawie daje minimum 15 milionów euro do budżetu na następny sezon.

Będziemy też mieli polski akcent w postaci Grzegorza Krychowiaka w drużynie Sevilli.

Na pewno jego osoba daje argument do zobaczenia tego meczu większej ilości Polaków, tym bardziej że Sevilla wydaje się być faworytem. Ale musi być bardzo ostrożna i nie może lekceważyć Dnipro. Bo Ukraińcy wcale nie stoją na straconej pozycji. W poprzednich rundach pokazali, że potrafią walczyć i doskonale się bronić, a przy tym wyprowadzać niezłe kontrataki.

Biorąc pod uwagę piłkarskie doświadczenie, czy do finałów podchodzi się inaczej, niż do innych spotkań?

Finałami żyje się na długo przed ich rozpoczęciem. Ja przed każdym miałem duże problemy z zaśnięciem, bo przecież po to grasz w piłkę, żeby wygrać jakieś trofeum i móc się nim chwalić na stare lata. Kilkanaście lat po zakończeniu kariery żaden kibic nie pamięta już, ile zarobiłeś na boisku, ale doskonale wie, jakie rozgrywki udało ci się wygrać. Osobiście grałem w czterech różnych finałach, z których trzy wygrałem i mogę powiedzieć, że dla każdego piłkarza taki decydujący mecz to coś specjalnego.

A czy finał Ligi Europejskiej to - jak mówią stołeczne plotki - preludium do organizacji finału Ligi Mistrzów w Warszawie?

Są to tylko i wyłącznie plotki.

(es)