"Wiadomo, że nie jestem w znakomitej formie w tym momencie. Uważam jednak, że zrobiłem wszystko, co mogłem" - mówił Kamil Stoch po zwycięstwie polskich skoczków w drużynowych zawodach Pucharu Świata na mamucie w Planicy. Przyznał, że w serii próbnej przed konkursem, w której skoczył zaledwie 174 m, "napędził sobie strachu".

Jakub Wolny, Kamil Stoch, Dawid Kubacki i Piotr Żyła triumfowali w sobotę w ostatnim w sezonie 2018/19 drużynowym konkursie Pucharu Świata: na mamucim obiekcie w słoweńskiej Planicy. Wyprzedzając Niemców i ekipę gospodarzy, zapewnili sobie równocześnie zwycięstwo w klasyfikacji generalnej Pucharu Narodów.

Co więcej, było to pierwsze w historii zwycięstwo polskich skoczków w konkursie drużynowym na skoczni mamuciej.

Wszyscy nasi reprezentanci pokonali w zawodach granicę 220 m, ale po serii próbnej przed konkursem polscy kibice mieli powody do obaw: Kamil Stoch ratował się przed upadkiem i skoczył zaledwie 174 m.

Pytany później o ten skok, wyjaśnił, że testował "pewne rzeczy, ale to nie wyszło".

Napędziłem sobie strachu, ale na szczęście to była seria próbnaprzyznał również trzykrotny mistrz olimpijski, cytowany przez Onet.

W konkursie spisał się już zdecydowanie lepiej: skoczył 227 i 221 m i indywidualnie uzyskał ósmy wynik.

Dostałem wskazówki od trenera i musiałem je później przekuć w skoki. Musiałem zatem oddalić wszystkie myśli związane z tym, czy wyjdzie, czy nie. To jest najtrudniejsze. Musiałem się skupić tylko na tym, co mam zrobić, i uwierzyć w to, że to zadziała - opowiadał.

Ostatecznie - jak przyznał - był ze swoich skoków zadowolony.

Cieszę się z nich i to nawet bardzo, choć wiadomo, że nie jestem w znakomitej formie w tym momencie. Uważam jednak, że zrobiłem wszystko, co mogłem - zaznaczył.

Nie bez znaczenia okazała się - jak zauważa Onet - kolejność, w jakiej skakali Polacy: Stoch tym razem nie zamykał stawki w naszej kadrze, ale skakał w drugiej grupie.

To miało dla mnie duże znaczenie. Na tym, kto jedzie ostatni, zawsze ciąży duża presja. Jest też więcej stresu. Kiedy jest niepewność w głowie, to wówczas ciężko jest sobie z tym poradzić. Dlatego cieszę się, że mogłem skakać na większym luzie w drugiej grupie - podsumował jeden z najbardziej utytułowanych polskich skoczków.