Belgijska komórka Państwa Islamskiego, która stoi za zamachami w Paryżu i Brukseli, miała zaatakować podczas Euro 2016 – informują francuskie media.

Schwytany w piątek 31-letni Mohamed Abrini miał poinformować policjantów, że głównym celem ataku dżihadystów była największa w Europie impreza piłkarska. Takie polecenie mieli dostać od Państwa Islamskiego.

To nie jest jakaś nowa informacja, że terroryści chcą zaatakować podczas Euro - mówi policyjne źródło dziennikarzom gazety "Liberation". Jednak jeśli słowa Abriniego są prawdą, to potwierdzają one, że Belgia jest bazą operacyjną, która musi być dokładniej oglądana. Wychodziłoby na to, że komórki dżihadystyczne działały tam przynajmniej od 10 lat - dodał.

Urodzony w Belgii Abrini został aresztowany w piątek po trwającej pięć miesięcy obławie po atakach w Paryżu, w których zginęło 130 osób. Abrini był też zamieszany w zamachy w Brukseli i to on był właśnie "mężczyzną w kapeluszu" uchwyconym na monitoringu.

Belgijska siatka terrorystów zamierzała zaatakować ponownie w Paryżu, jednak aresztowanie Salaha Abdeslama i innych dżihadystów zmusiła ich do szybkiego działania w Brukseli. W atakach w stolicy Belgii zginęły 32 osoby.

Prokuratorzy nie dają dokładnych informacji o planach ataków we Francji, jednak wszystko wskazuje na to, że zeznania Abriniego znacznie pomogły w przygotowaniach. Źródła we francuskiej policji donoszą, że 31-latek przyznał, że wszystkie rozkazy o atakach pochodziły z syryjskiego kalifatu Państwa Islamskiego.

Stadion Stade de France, na którym rozegrają się mecze Euro 2016, był celem ataków zamachowców w listopadzie, podczas przyjacielskiego meczu między reprezentacjami Francji i Niemiec.

(az)