Premier Beata Szydło wciąż przebywa w szpitalu po wypadku rządowej kolumny w Oświęcimiu. Szefowa rządu została przewieziona do Wojskowego Instytutu Medycznego przy ulicy Szaserów w Warszawie. Na leczeniu i obserwacji może spędzić jeszcze nawet kilka dni, ale instytut stanowczo odmawia podania jakichkolwiek informacji na temat stanu jej zdrowia. W wypadku kolumny rządowej w Oświęcimiu poszkodowane zostały trzy osoby. Doszło do niego w piątek przed godziną 19:00. Kolumna trzech samochodów, w której pojazd premier Beaty Szydło jechał w środku, wyprzedzała fiata seicento. Jego kierowca przepuścił pierwszy samochód, a następnie zaczął skręcać w lewo i zderzył się z autem szefowej rządu. Kierowca limuzyny rządowej próbując uniknąć skutków zderzenia odbił w lewo. Na poboczu uderzył w drzewo - powiedział rzecznik małopolskiej policji Sebastian Gleń.

Jeszcze wczoraj w szpitalu w Oświęcimiu premier Szydło została poddana tomografii komputerowej i badaniom klatki piersiowej. To tam lekarze podjęli decyzję, że potrzebne będą dodatkowe badania, na które premier została przetransportowana śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego do Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie przy ul. Szaserów.

Rzecznik rządu Rafał Bochenek poinformował wcześniej, że "nic zagrażającego poważnie" zdrowiu i życiu premier się nie stało. Jak mówił w czasie wypadku premier miała zapięte pasy.

Pytany o dolegliwości, na które szefowa rządu uskarżała się po wypadku, powiedział, że "to były głównie stłuczenia i otarcia z uwagi na to, że premier była zapięta w pasy i to stąd wynikało".

Więcej informacji na temat stanu zdrowia szefowej rządu ma podać rzecznik rządu na konferencji prasowej po godzinie 9:00.

Policja: Prędkość kolumny premier raczej nie była nadmierna

Prędkość kolumny z limuzyną premier Beaty Szydło, która uległa wypadkowi w Oświęcimiu, raczej nie była nadmierna. Przed zdarzeniem kolumna opuściła rondo, to dosłownie kilkadziesiąt metrów - poinformował w piątek rzecznik małopolskiej policji Sebastian Gleń.

Kierowców badaliśmy już na zawartość alkoholu; byli trzeźwi - powiedział Gleń.

Rzecznik nie ujawnił, jak 21-letni kierowca fiata seicento, który uderzył w wyprzedzający go samochód premier, tłumaczył wypadek.

Będzie przesłuchiwany. Jest postępowanie, które wyjaśni wszystkie szczegóły. (...) Prowadzący je zdecydują o jego zwolnieniu oraz o terminie przesłuchania. Na razie jest w dyspozycji policjantów - powiedział.

Poszkodowani została premier oraz jej kierowca i funkcjonariusz BOR. Już wstępnie na miejscu widzieliśmy, że funkcjonariusz BOR ma złamania nóg i prawdopodobnie miednicy - dodał rzecznik. W nocy miał zostać przetransportowany do szpitala w Warszawie.

Drugi z poszkodowanych pozostanie przynajmniej dobę na obserwacji w szpitalu w Oświęcimiu, dokąd trafił zaraz po wypadku.

Młody kierowca, który prawdopodobnie doprowadził do wypadku nie odniósł żadnych obrażeń.

BOR: Doświadczony funkcjonariusz kierował samochodem, którym jechała premier Szydło

Doświadczony funkcjonariusz Biura Ochrony Rządu kierował rządową limuzyną, którą jechała premier Beata Szydło - wyjaśnił pełniący obowiązki szefa BOR płk Tomasz Kędzierski podczas pilnej narady z szefem MSWiA Mariuszem Błaszczakiem.

Według Kędzierskiego funkcjonariusz jest w służbie od 2002 roku i był kierowcą w grupach ochronnych byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego. Od początku rządu PiS jest kierowcą premier Beaty Szydło. Posiada prawo jazdy kategorii B,C,D a także uprawnienia do kierowania pojazdami uprzywilejowanymi.

Pełniący obowiązki szefa BOR poinformował, że kolumna trzech pojazdów Biura Ochrony Rządu była prawidłowo oznakowana i poruszała się z prędkością około 50 km/h. Zapewnił, że kierowcy samochodów zachowali się prawidłowo. Uniknęli zderzenia z seicento - w przeciwnym razie mogło dojść od zmiażdżenia fiata.

Według relacji świadków, z którymi rozmawiała nasza dziennikarka Anna Kropaczek, kolumna jechała tylko na sygnałach świetlnych. Jechała kolumna na samych światłach, bez sygnałów dźwiękowych i usłyszałem tylko huk, jak coś w coś uderzyło. Wyskoczyłem i zobaczyłem to auto, które wisiało na drzewie - mówił świadek zdarzenia. 

Na drzewie, na które wpadła rządowa limuzyna, widoczny jest ślad po silnym uderzeniu. Do późnych godzin nocnych trwały tu oględziny. Śledczy zabezpieczali ślady i około godziny 1:30 akcję zakończono. Zniszczone samochody zostały na lawetach przewiezione na parking komendy miejskiej policji w Oświęcimiu. 

Premier jechała audi A8, wyprodukowanym rok temu. Według BOR samochód był opancerzony.

Twierdzę, że premier nie jechała opancerzonym autem - mówił w rozmowie z RMF FM były szef Biura Ochrony Rządu generał Marian Janicki. I podkreślał: To powinien być samochód opancerzony. (...) Dlaczego było inaczej? Pewno będą badane okoliczności wypadku - również przez służby wewnętrzne BOR-u.

CAŁĄ ROZMOWĘ Z B. SZEFEM BOR MARIANEM JANICKIM PRZECZYTACIE TUTAJ >>>> 



(j.)