Decyzja Sądu Okręgowego w Warszawie ws. pozwu w trybie wyborczym przeciwko premierowi Mateuszowi Morawieckiemu jest kuriozalna i szokująca - powiedział poseł PO Mariusz Witczak. Jak dodał, PO będzie się od tej decyzji odwoływać.

Politycy PO we wtorek złożyli w Sądzie Okręgowym w Warszawie pozew w trybie wyborczym przeciwko premierowi. Chodziło o słowa, które premier wypowiedział podczas sobotniego spotkania z mieszkańcami Świebodzina (woj. lubuskie). Zarzucił wówczas koalicji PO-PSL, że wbrew deklaracjom liderów tych partii, w czasie jej rządów, nie budowano dróg i mostów. 

Żeby nie być gołosłownym powiem tak: nasi poprzednicy (...) przez osiem lat wydali 5 mld zł na drogi lokalne. To jest tyle, ile my wydajemy w ciągu jednego do półtora roku, porównajcie sobie - mówił premier, nawiązując do zapowiadanego uruchomienia Funduszu Dróg Lokalnych.

Po rozpoznaniu wniosku, sąd uznał, że nie podlega on rozpoznaniu w trybie wyborczym - powiedziała sędzia Sądu Okręgowego Sylwia Urbańska.

W naszej oceanie decyzja sądu jest kuriozalna i szokująca i to pod względem uzasadnienia, jak i również formy - oświadczył na konferencji prasowej w Sejmie Witczak.

Jak podkreślił, decyzja została podjęta "w sposób bezprecedensowy na posiedzeniu w trybie niejawnym, bez udziału stron". Nie mieliśmy okazji komentować czy dyskutować przepisów prawnych i naszej interpretacji, jak i również naszego punktu widzenia na te kwestie - zauważył poseł. Ponadto, dodał Witczak, "Mateusz Morawiecki - co jest najbardziej szokujące - zdaniem sądu jest osobą, która nie bierze udziału w kampanii wyborczej PiS-u".

Przypomnijmy, że szef kampanii pan poseł (do Parlamentu Europejskiego) Tomasz Poręba ogłosił Mateusza Morawieckiego "twarzą" kampanii samorządowej komitetu wyborczego, który jest tworzony przez PiS
-  zaznaczył polityk.

Witczak oświadczył, że ocena sądu jest dla PO nie do zaakceptowania. W związku z powyższym faktem odwołamy się od tej decyzji do sądu apelacyjnego. Liczymy tym razem na merytoryczne potraktowanie Kodeksu wyborczego i na bardzo poważne potraktowanie Polaków, obywateli w Polsce i wszystkich nas, którzy wiedzą, że Mateusz Morawiecki w oczywisty sposób jest twarzą kampanii wyborczej, jest podmiotem całego przedsięwzięcia wyborczego PiS-u - podkreślił poseł Platformy. 

Budka: Morawiecki prędzej czy później będzie przepraszał

Jeśli orzeczenie sądu ws. naszego pozwu się utrzyma, to PO pozwie premiera w zwykłym trybie; prędzej czy później będzie przepraszał - tak poseł Borys Budka (PO) skomentował decyzję Sądu Okręgowego w Warszawie, który uznał, że pozew PO, wobec szefa rządu, nie podlega rozpoznaniu w trybie wyborczym.

Politycy PO we wtorek złożyli w Sądzie Okręgowym w Warszawie pozew w trybie wyborczym przeciwko premierowi. Chodziło o słowa, które premier wypowiedział podczas sobotniego spotkania z mieszkańcami Świebodzina (woj. lubuskie). 

Morawiecki zarzucił wówczas koalicji PO-PSL, że wbrew deklaracjom liderów tych partii, w czasie jej rządów, nie budowano dróg i mostów. Żeby nie być gołosłownym powiem tak: nasi poprzednicy (...) przez osiem lat wydali 5 mld zł na drogi lokalne. To jest tyle, ile my wydajemy w ciągu jednego do półtora roku, porównajcie sobie - mówił premier, nawiązując do zapowiadanego uruchomienia Funduszu Dróg Lokalnych.

Po rozpoznaniu wniosku, sąd uznał, że nie podlega on rozpoznaniu w trybie wyborczym - powiedziała PAP sędzia Sądu Okręgowego Sylwia Urbańska.

Do tej decyzji Budka odniósł się na Twitterze. Ważne! Sąd - nieprawomocnie - odmówił badania sprawy w trybie wyborczym. Nie odniósł się w ogóle do kłamstw Morawieckiego - napisał.

Zapowiedział, że jeśli orzeczenie się utrzyma, to Platforma "pozwie premiera w zwykłym trybie". Prędzej czy później będzie przepraszał - stwierdził poseł PO.

Sąd: Premier nie spełnia kryteriów do uczestniczenia w postępowaniu z wniosku PO

Sąd uznał, że premier Mateusz Morawiecki nie spełnia kryteriów wskazanych w przepisie, czyli nie jest kandydatem komitetu wyborczego ani jego pełnomocnikiem - przekazała sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie Sylwia Urbańska, uzasadniając decyzję sądu o oddaleniu wniosku PO wobec premiera.

Politycy PO we wtorek złożyli w Sądzie Okręgowym w Warszawie pozew w trybie wyborczym przeciwko premierowi. Chodziło o słowa, które premier wypowiedział podczas sobotniego spotkania z mieszkańcami Świebodzina (woj. lubuskie). Zarzucił wówczas koalicji PO-PSL, że wbrew deklaracjom liderów tych partii, w czasie jej rządów, nie budowano dróg i mostów. Żeby nie być gołosłownym powiem tak: nasi poprzednicy (...) przez osiem lat wydali 5 mld zł na drogi lokalne. To jest tyle, ile my wydajemy w ciągu jednego do półtora roku, porównajcie sobie - mówił premier, nawiązując do zapowiadanego uruchomienia Funduszu Dróg Lokalnych.

Jak przekazała sędzia Urbańska, "po rozpoznaniu wniosku, sąd uznał, że nie podlega on rozpoznaniu w trybie wyborczym".

Podczas konferencji prasowej Urbańska zaznaczyła, że "sąd uznał, że uczestnik postępowania nie spełnia kryteriów wskazanych w przepisie, a mianowicie, że nie był kandydatem komitetu wyborczego, ani nie posiadał pisemnej zgody pełnomocnika tego komitetu".

Dopytywana, czy to oznacza, że wniosek nie spełnił wymogów formalnych ponieważ słowa wypowiedział premier, który nie jest kandydatem w wyborach samorządowych, odpowiedziała: "takie było uzasadnienie wniosku".

Dodała, że to - jak twierdzi wnioskodawca - iż premier "jest twarzą kampanii samorządowej w tym trybie, nie ma znaczenia". Pytana o to, czy premier może być uczestnikiem postępowania w trybie wyborczym odparła, że "fakt, że premier jest twarzą nie wystarcza żeby taki wniosek wywieść".

Sędzia Urbańska zaznaczyła, że orzeczenie sądu nie jest prawomocne i przysługuje od niego zażalenie. 

"Sąd nie zajmował się tym, czy słowa premiera były prawdziwe"

Sąd nie badał wniosku PO merytorycznie, nie zajmował się tym, czy wypowiedzi, których dotyczył ten wniosek były prawdziwe, czy nie - powiedziała sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie Sylwia Urbańska, informując o decyzji o oddaleniu wniosku PO wobec premiera Mateusza Morawieckiego.

Sędzia dopytywana przez dziennikarzy, czy sąd zajmował się stroną merytoryczną wniosku PO odpowiedziała, że od tej strony sąd sprawy nie badał. Jeżeli Kodeks wyborczy daje ochronę przed nieprawdziwymi informacjami, a te nieprawdziwe informacje muszą dotyczyć faktów, żeby w trybie Kodeksu wyborczego takie postępowanie było wszczęte, to nie. Tutaj, w tej sprawie, sąd nie zajmował się tym, czy wypowiedzi były prawdziwe, czy nieprawdziwe - zaznaczyła Urbańska.

Jak przekazała, sprawę rozpatrywał sędzia Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia delegowany do sądu okręgowego. Taki był wynik losowania. Te sprawy w trybie wyborczym w SO podlegają losowaniu, są wyznaczone dyżury sędziów z wszystkich wydziałów, więc na kogo wypadnie - powiedziała sędzia Urbańska. 

(ph)