W środę do Sądu Najwyższego wpłynęły 22 protesty wyborcze, ale jeden z nich nie będzie rozpatrywany - został wysłany przed terminem. 10 protestów zostało złożonych przez osoby, które chcą unieważnienia wyborów, ponieważ w związku z powodzią nie ogłoszono stanu klęski żywiołowej.

Spośród 21 protestów, które zostaną uwzględnione przez Sąd Najwyższy, 10 zostało wniesionych w ramach Akcji Protest Wyborczy związanej z powodzią. Jej zwolennicy nawołują w internecie do składania protestów, umieścili nawet w sieci wzór pisma do SN.

W uzasadnieniu skarżący powołują się m.in. na zapis konstytucji, który mówi o tym, że wybory są równe. Równość zasad, to nie tylko prawna równość każdego głosu i jego oddania w samych wyborach, ale oznacza równość faktyczną, czyli możliwość udziału obywateli w tych wyborach poprzez możliwość uzyskania informacji dotyczącej miejsc, w których można głosować, możliwość fizycznego dotarcia do tych miejsc oraz uczestnictwa w kampanii wyborczej - napisano we wzorze protestu. Osoby, które namawiają do złożenia takiego protestu, uważają natomiast, że mieszkańcy z zalanych terenów w tym względzie zostali poszkodowani, nie mieli faktycznie możliwości uczestnictwa w tej kampanii (brak miejsc zamieszkania, dostępu do mediów), mieli utrudnioną możliwość fizycznego uczestnictwa w samych wyborach.

Innym argumentem, który przytaczają skarżący, jest fakt, że rząd nie zdecydował się na wprowadzenie na terenach dotkniętych powodzią stanu klęski żywiołowej. Ich zdaniem, naruszył w ten sposób konstytucję.

Pozostałe 11 protestów dotyczy różnych kwestii. W jednym z nich wyborca zwraca uwagę na to, że poseł PO Janusz Palikot nie był członkiem komitetu wyborczego Bronisława Komorowskiego, ale w trakcie kampanii wyborczej prowadził "agitację medialną" na jego rzecz. W tym samym proteście skarżący odnosi się do akcji dla powodzian zorganizowanej przez Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy podczas II tury wyborów. Jego zdaniem, mogło to mieć wpływ na wynik wyborów.

Inny protest związany jest z powodzią. Pojawiają się w nim zarzuty naruszenia ustawy o wyborze prezydenta. Skarżący zwraca uwagę, że zgodnie z prawem obwieszczenia dotyczące obwodowych komisji wyborczych powinny być podane do wiadomości publicznej najpóźniej na 21 dni przed dniem wyborów. Natomiast w związku z powodzią na niektórych terenach Polski lokalizacje obwodów głosowania zostały zmienione, a informacje o tym podane w okresie krótszym niż wymagane ustawowo 3 tygodnie przed wyborami.

Do Sądu Najwyższego wpłynął także protest dotyczący nieprawidłowości podczas głosowania w I turze w konsulacie w Brukseli. Wtedy to do urny wrzucono 98 kart do głosowania więcej, niż ich wydano.

Łącznie do środy trafiło do Sądu Najwyższego 45 protestów wyborczych. Można je składać jeszcze do czwartku.