"Rosjanie zaczęli stosować taktykę terrorystyczną. Ostrzeliwują Charków już drugi dzień bronią śmiercionośną, która jest niedopuszczalna przez konwencje. Strzelają do osiedli mieszkaniowych bronią artylerii wielolufowej - tzw. katiusze udoskonalone. Stwierdzono już zrzucenie ładunków termobarycznych" - mówił w Popołudniowej rozmowie w RMF FM gen. Mieczysław Bieniek, były zastępca dowódcy NATO do spraw transformacji. "Celem jest pokazanie na przykładzie Charkowa, że Kijów może być w ten sposób sterroryzowany. To jest próba zastraszenia" - dodał.

Polityczny cel wyznaczony przez Putina był taki, by usunąć władze w Kijowie. Drugi to demilitaryzacja - zniszczenie potencjału wojskowego Ukrainy. Ani jeden, ani drugi nie został osiągnięty - analizował w Popołudniowej rozmowie w RMF FM gen. Mieczysław Bieniek. Po przerwie operacyjnej, która była spowodowana odniesieniem ogromnych strat oraz brakiem osiągnięcia celów mimo punktowych zdobyczy (...), impet został zatrzymany. Widzieliśmy braki w dowodzeniu, współdziałaniu, zaopatrzeniu logistycznym (...). Po przegrupowaniu się, uzupełnieniu zapasów paliwa i strat, ruszyli - analizował gość RMF FM. Oni nagle zetknęli się z czymś, co dzieje się naprawdę:  to nie były strzałki na mapach, to były trupy żołnierzy, ich kolegów, zabici i ranni wywożeni masowo do Białorusi i Rosji albo pozostawieni na polu walki - podkreślał były zastępca dowódcy NATO do spraw transformacji.

Po przegrupowaniu się Rosjan zostały wyznaczone dwa cele: złamanie oporu, zmiana administracji państwowej i podstawienie swojej marionetki w Kijowie. Drugi cel to przecięcie Ukrainy na pół wzdłuż Dniepru - opisywał gość Tomasza Terlikowskiego.

 

Gen. Bieniek: Historia Rosji zna przypadki nagłego znikania przywódców

Historia zarówno Związku Sowieckiego, jak i Rosji carskiej zna przypadki, gdy przywódcy schodzili z tego świata w dziwnych okolicznościach - mówił w internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM gen. Mieczysław Bieniek, były szef kontyngentu w Syrii i Iraku.

Tomasz Terlikowski pytał swojego gościa również o logikę działania Putina. Wydawanie rozkazów pokrycia ogniem rejonów zurbanizowanych czy rejonów powierzchniowych to jest zbrodnia - mówił generał. Już większej eskalacji nie mogę sobie wyobrazić jak ostrzeliwanie obiektów cywilnych, typu żłobki, przedszkola i szkoły czy kwartały mieszkalne. To jest takli styl Aleppo, może jeszcze powiększony przez to, że jest więcej środków walki - dodał.

Czy Putin jest zdolny do rozpoczęcia wojny jądrowej? Na 99,99 proc. mogę powiedzieć, że nie, bo istnieją systemu zabezpieczenia. To nie jest tak, że sobie Putin otwiera walizkę, łamie tabliczkę kodów, podaje kody do wyrzutni rakiet, naciska guzik i to leci. Nie, tam jest cały system zabezpieczeń - uspokajał gen. Bieniek. Na końcu tego łańcuszka jest dowódca stacji, dowódca wyrzutni, dowódca silosu, dowódca łodzi podwodnej czy bombowca strategicznego, który musi podjąć taką decyzję - dodał gość RMF FM.

Tomasz Terlikowski: Jaka jest w tej chwili logika Putina? Mam wrażenie, że wszyscy zadają sobie to pytanie. Nie do końca cywil taki jak ja rozumie, o co w tym wszystkim w tej chwili chodzi. Do czego zmierzają wojska rosyjskie?

Gen. Mieczysław Bieniek: Pomijając fakt, że to był bestialski, brutalny napad na sąsiednie państwo bez żadnego powodu... Jeżeli planuje się operacje to wyznacza się cele militarne i polityczne. Polityczny cel wyznaczony przez Putina był taki, by usunąć władze w Kijowie. Denazyfikacja - jak on to nazwał. Nie wiadomo, skąd mu się to wzięło. On sądził chyba, że to są faszyści Drugi to demilitaryzacja - zniszczenie potencjału wojskowego Ukrainy. Ani jeden, ani drugi nie został osiągnięty. Planiści rosyjscy obliczyli, że w ciągu 72 godzin te cele zostaną osiągnięte przy wykonaniu równoczesnych uderzeń z trzech kierunków. 

To były cele w momencie ataku. W tej chwili mamy siódmy dzień wojny. Żaden z tych celów jak pan zauważył, nie został osiągnięty. Politycznie prezydent Zełenski jest silny jak nigdy dotąd. Nawet jak ktoś go nie popierał to go już popiera. Ukraina jest bliższa całkowitej autonomii od Moskwy niż była kiedykolwiek. Zatrzymajmy się na chwilę na tych celach militarnych. O co w tej chwili może chodzić Putinowi i jego generałom?

Naświetliliśmy lekko historię, ale w tym wszystkim najbardziej tragiczny jest moment taki, że w wyniku tej operacji, która trwa 7 dzień, giną ludzie, osoby cywilne, dzieci, kobiety. Burzy się infrastrukturę ukraińską. Giną też najeźdźcy i dobrze im tak - zginęło ich ponad 5,5 tys. Może to okrutne słowa, ale to nie Ukraina ich najechała tylko oni ją. Po przerwie operacyjnej, która była spowodowana odniesieniem ogromnych strat oraz brakiem osiągnięcia celów mimo punktowych zdobyczy, oblężenia Mariupola, Charkowa, Chersonia - raz zdobyli, potem ich wyparli, mimo zbliżania się kolumn do Kijowa, dwóch nieudanych desantach - jednym powietrznym na południe od Kijowa, drugim desantowo-szturmowym na lotnisku Homstel, impet został zatrzymany. Rosjanie przegrupowali siły. Widzieliśmy braki w dowodzeniu, współdziałaniu, zaopatrzeniu logistycznym, brak amunicji, paliwa. Czołgi stały, wozy bojowe zatrzymały się, załogi opuszczały w popłochu i pośpiechu te wozy, żołnierze ukraińscy przejmowali te wozy i wykorzystywali je częściowo do swoich działań - sprzęt i kalibry amunicyjne są takie same w większości. Po przegrupowaniu się, uzupełnieniu zapasów paliwa i strat, ruszyli. Straty to czynnik demoralizujący. Oni nagle zetknęli się z czymś, co dzieje się naprawdę:  to nie były strzałki na mapach, to były trupy żołnierzy, ich kolegów, zabici i ranni, wywożeni masowo do Białorusi i Rosji albo pozostawieni na polu walki. Po tym wszystkim sformowali kolejne zgrupowanie uderzeniowe i co najgorsze, zaczęli stosować taktykę terrorystyczną. Ostrzeliwują Charków już drugi dzień bronią śmiercionośną, która jest niedopuszczalna przez konwencje. Strzelają do osiedli mieszkaniowych bronią artylerii wielolufowej - tzw. katiusze udoskonalone. Stwierdzono już zrzucenie ładunków termobarycznych - czy to wystrzelonych w pocisku Iskander, bądź to zrzuconych z bomby lotniczej. Co to jest bomba termobaryczna? Jest to ładunek, który jest 10 razy silniejszy - jakby było 1000 ton trotylu zamiast 100 ton. Powietrze jest wysysane na większej wysokości, powoduje on powstanie fali cieplnej i uderzeniowej, która przenika wszędzie, zabija ludność cywilną, przenika do infrastruktury, którą burzy.

Już wiemy, że to terroryści i zbrodnie wojenne. Ale nawet terroryści i zbrodniarze wojenni mają jakiś cel. Jaki jest cel zbombardowania Charkowa i Kijowa poza umocnieniem oporu?

Cel został odwrotnie osiągnięty. Celem tego jest pokazanie na przykładzie Charkowa, że Kijów może być w ten sposób sterroryzowany. Kijów jest znacznie większy. To jest rejon trzykrotnie większy od Charkowa, z ponad trzema milionami ludzi. Jeśli go uda się stronie rosyjskiej otoczyć - na razie nie udaje się go okrążyć, bo południowe wyjście z Kijowa jest wolne i na kierunku północnym też są wyłomy, które są skutecznie czynione przez obrońców, którzy mają również możliwości zaatakowania tego ugrupowania... To jest zastraszenie, to jest próba zastraszenia, bo Charków nie będzie zdobyty. Mimo tego bombardowania nie jest zdobyty. Jedynym miastem, do które udało się wejść tym zbrodniarzom to był Chersoń i początkowo Mariupol, ale też się z tego Mariupola wycofali. Celem w ogóle tej pierwszej fazy operacji było zdobycie np. portów - Mariupol przez, który mogło by iść zaopatrzenie, tak samo Odessa, która nie została zdobyta. No i oczywiście wyrąbanie korytarza lądowego - od Doniecka w dół przez Mariupol do Krymu. To częściowo zostało osiągnięte, pozostałe cele nie zostały osiągnięte.

Panie generale, wrócę jeszcze raz do pytania o logikę tego wszystkiego. Jeżeli nie udało się osiągnąć żadnego celu, jeśli widać, a rozumiem, że to widać, nie tylko my mamy te informacje, że terroryzm i terroryzowanie mieszkańców przynosi odwrotny skutek - oni się bronią jeszcze bardziej walecznie - to do czego zmierza w tej chwili rosyjska armia i jej dowódcy? Jakie są na ten moment ich cele, jeżeli już widać, że nawet nie są w stanie zdobyć miasta, które jest najbliżej granicy, jakim jest właśnie Charków.

Po przegrupowaniu zostały wyznaczone dwa cele na pewno: złamanie oporu, zmiana administracji państwowej i postawienie jakiejś swojej marionetki w Kojowie. Drugi cel to jest przecięcie Ukrainy na pół, wzdłuż Dniepru. To wymagałoby zdobycia części Charkowa, przegrupowania się wzdłuż linii od południa do góry w kierunku północnym i połączenia tych dwóch zgrupowań - jedno od Charkowa, drugie od Odessy. Ale nie mają tyle sił. Pamiętajmy, że Ukraina to nie są tylko ci żołnierze, którzy biegają z granatnikami przeciwpancernymi i przeciwlotniczymi. Nie, to są normalne taktyczne grupy bojowe. Oni mieli około 11 brygad pancernych i zmechanizowanych podzielonych na taktyczne grupy i batalionowe zespoły taktyczne. Oni manewrują tymi siłami bardzo zręcznie. Oczywiście 50 proc. sił mieli na początku w obwodzie donieckim i ługańskim, bo tam się spodziewali głównego kierunku, ale równie szybko się potrafili zmobilizować i przeprowadzić reorganizację swoich sił. Wciąż mają bardzo dobrą artylerię i mobilność. Wciąż mają wzmocniony system ochrony przeciwlotniczej, mimo że całą tę obronę na początku chcieli Rosjanie zdziesiątkować. Są wciąż baterie "Buk 1M", są baterie S-300 i jest szczątkowe lotnisko. Trzeba powiedzieć, że przewagę w powietrzu mają jednak Rosjanie. Natomiast obrona manewrowa plus nasycenie środkami przeciwpancernymi i przeciwlotniczymi i tym bardzo skutecznym działaniem bezzałogowych samolotów uderzeniowych i rozpoznawczych - to wszystko daje przewagę informacyjną. Do tego dochodzi jeszcze bardzo zręczne information operation, czyli oni wiedzą, gdzie są Rosjanie i mniej więcej co chcą zrobić. A Rosjanie dokładnie nie wiedzą, gdzie są Ukraińcy i jak mogą działać.

Panie generale, to jeszcze jedno pytanie dotyczące tego, co to nam mówi o sytuacji armii rosyjskiej. Armia rosyjska uchodziła, przynajmniej w przestrzeni publicznej, za potęgę. Natomiast to, co widzimy, to jest taki obraz ośmieszający. Czołgi, które są kradzione przez grupę Romów, ale to już nie jest jedyny czołg, który był ukradziony. Żołnierze, którzy jadą na posterunek policji, żeby poprosić - ukraińskiej policji dodajmy - o zatankowanie. Obraz, powiedziałbym, dramatyczny.

Ja panu podam tylko taki przykład. W Iraku terroryści, bojownicy przecinali nam linie zaopatrzenia... Nie wszystkie konwoje były chronione. Konwoje z paliwem, z zaopatrzeniem, z amunicją. I to robią bardzo dokładnie, a tu jest teren wrogi. Oni weszli na teren, który myśleli, że będzie spokojnie, będzie wycieczka...

Opracowanie: