Wołodymyr Zełenski odwiedził żołnierzy na froncie w obwodzie charkowskim. Kilka godzin po wizycie prezydenta Ukrainy w Charkowie miała miejsce seria eksplozji. W obwodzie kijowskim znaleziono ciało bestialsko pobitego cywila. Z kolei z Mariupola w ciągu tygodnia wywieziono 3 tys. ludzi do obozu filtracyjnego. Tysiące żołnierzy z samozwańczych republik ludowych złożyło broń - poinformowała ukraińska rzeczniczka praw człowieka. Węgry nadal blokują nałożenie embarga na rosyjską ropę. Najważniejsze wydarzenia z 95. dnia rosyjskiej inwazji na Ukrainę znajdziecie w naszym podsumowaniu dnia.

"Wojska rosyjskie prowadzą aktywne działania bojowe na kierunkach Siewierodoniecka, Bachmutu i Kurachowego, chcąc okrążyć siły ukraińskie w rejonach Siewierodoniecka i Lisiczańska" - podał Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy w wieczornym komunikacie.

Eksplozje po wizycie Zełenskiego w Charkowie

W Charkowie na północnym-wschodzie Ukrainy miała miejsce seria eksplozji. Wybuchy odnotowano kilka godzin po wizycie prezydenta Wołodymyra Zełenskiego w tym mieście - informuje Reuters. Jak przekazano, na północny-wschód od centrum Charkowa pojawiła się smuga ciemnego dymu.

W Charkowie i jego okolicach gościł dziś prezydent Zełenski, dla którego była to pierwsza od początku inwazji Rosji oficjalna podróż poza obwód kijowski. Podczas wizyty na pozycjach ukraińskich oddziałów prezydent wręczył wojskowym odznaczenia państwowe i upominki, a także rozmawiał z żołnierzami.

"Chcę podziękować za służbę każdemu z was. Ryzykujecie własnym życiem dla nas i naszego państwa. Dziękuję wam za obronę niepodległości Ukrainy" - powiedział.

Ciało bestialsko pobitego cywila znaleziono w obwodzie kijowskim

Pod Makarowem w obwodzie kijowskim znaleziono ciało zabitego cywila w rejonie, gdzie znajdowały się pozycje wojsk rosyjskich. Policja ukraińska ocenia - według wstępnych ustaleń - że człowiek ten został pobity na śmierć przez rosyjskich wojskowych.

Ciało mężczyzny, prowizorycznie pochowane, znaleziono w lesie. Nieopodal znajdowały się dokumenty 38-letniego Serhija Kysłyckiego. Ich posiadacz pochodził z Wołynia, na zachodzie Ukrainy. Policjanci ustalili, że mężczyzna przyjechał do obwodu kijowskiego, by pracować na budowie.

Przyczynę śmierci zabitego ustalą eksperci sądowi - zapowiedziała policja.

"Z Mariupola przez tydzień wywieziono 3 tys. ludzi do obozu filtracyjnego"

"W minionym tygodniu Rosjanie pod przymusem wywieźli do tzw. obozu filtracyjnego w miejscowości Bezimenne prawie 3 tys. Ukraińców, w tym ponad 300 dzieci" - poinformowała ukraińska rzeczniczka praw człowieka Ludmyła Denisowa.

Po tzw. działaniach filtracyjnych Rosjanie tworzą grupy, które "najpierw deportują do Taganrogu, a później do depresyjnych regionów Rosji" - czytamy.

"Rosjanie zwożą zwłoki ludzi do jednego z supermarketów w Mariupolu" - poinformował Petro Andriuszczenko, doradca mera tego okupowanego przez siły rosyjskie miasta na południowym wschodzie Ukrainy. Opublikował zdjęcie przedstawiające ciała leżące przy sklepowych kasach.

"Mariupol. Kolejne straszne odkrycia" - napisał w komunikatorze Telegram doradca mera. Informuje, że w jednym z supermarketów Rosjanie urządzili "składowisko zwłok".

"Rosjanie zwożą tam ciała ofiar, które zostały wymyte z grobów podczas próby przywrócenia dostaw wody (...). Po prostu zwożą (je tam) jak śmieci" - relacjonuje Andriuszczenko.

"Tysiące żołnierzy z samozwańczych republik ludowych złożyło broń"

W ciągu ostatnich dwóch tygodni tysiące żołnierzy z samozwańczych, kontrolowanych przez Moskwę tzw. Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej złożyło broń i odmówiło walki przeciwko Ukrainie - poinformowała na Facebooku ukraińska rzeczniczka praw człowieka Ludmyła Denisowa.

"Na terytorium tzw. republik ludowych mają miejsce masowe bunty mężczyzn, przymusowo wcielanych do rosyjskiego wojska. Ci ludzie nie chcą stać się ‘mięsem armatnim’. Dlatego organizowane są protesty poborowych i ich żon przeciwko lokalnym ‘władzom’" - napisała Denisowa, powołując się na kontakty wśród donieckich i ługańskich obrońców praw człowieka.

Jak podkreśliła rzeczniczka, odnotowano już nawet przypadki incydentów z użyciem broni pomiędzy przymusowo mobilizowanymi mieszkańcami Donbasu i rosyjskimi żołnierzami. "Tzw. prokuratura wojskowa Donieckiej Republiki Ludowej rozpędziła protestujących, ale to tylko zaostrzyło sytuację" - dodała ukraińska polityk.

Tymczasem Służba Bezpieczeństwa Ukrainy opublikowała kolejną przechwyconą rozmowę najeźdźców. Wynika z niej, że wielu rosyjskich żołnierzy zawarło kontrakty dotyczące udziału w 90-dniowej "operacji specjalnej" na Ukrainie. Wojskowi czekają na koniec maja, by czym prędzej zwolnić się ze służby i wrócić do domu.

"Mam wszystkiego dość. Krótko mówiąc, powiedzieli nam, że nie mamy co liczyć na zastępstwo. Nikt nie chce przyjeżdżać do Ukrainy, żeby tutaj walczyć. Myślę sobie - chrzanić to, dosłużę te trzy miesiące (do końca maja - red.), a potem będę musiał jakoś się stąd wyrwać. Poszukam czegoś w 'cywilu'. Świat nie kończy się na armii, prawda?" - opowiada rosyjski wojskowy swojemu znajomemu w kraju.

W okupowanym Melitopolu odbyła się proukraińska demonstracja

Kilkadziesiąt osób zebrało się dziś na proukraińskiej demonstracji w okupowanym przez wojska rosyjskie Melitopolu, mieście na południowym-wschodzie Ukrainy. Na wiecu, który odbył się w parku miejskim, zebrani odśpiewali ukraiński hymn państwowy.

Agencja Ukrinform podała, że o przyjście na wiec zaapelowali do mieszkańców miejscowi partyzanci, a organizatorem był ruch o nazwie Żółta Wstążka. Najpierw poinformowano o dacie demonstracji, ale jej miejsce pozostawało nieznane.

W parku miejskim pojawili się ludzie z ukraińskimi flagami państwowymi, żółto-niebieskimi wstążkami i plakatami.

Węgry nadal blokują nałożenie embarga na rosyjską ropę

Nie ma porozumienia w sprawie 6. pakietu sankcji wobec Rosji. Węgry nadal blokują nałożenie unijnego embarga na rosyjską ropę. Na niedzielnym spotkaniu ambasadorów państw UE w Brukseli, Budapeszt zwrócił się już nie tylko o wyłączenie z sankcji dostaw ropy rurociągami, ale również tankowcami - przekazało PAP źródło unijne.