W związku nagraniami ujawnionymi przez "Wprost" Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego sprawdza kilka miejsc w poszukiwaniu materiałów, które mogą być dowodem w sprawie. Taką informację przekazał rzecznik ABW Maciej Karczyński. Wcześniej Prokuratura Apelacyjna w Warszawie poinformowała o wszczęciu wszczęła śledztwo ws. rozmowy między b. wiceministrem finansów Andrzejem Parafianowiczem a b. ministrem transportu Sławomirem Nowakiem.

Rzecznik Agencji podał, że ABW od soboty na podstawie przedstawianych informacji w mediach wyjaśnia okoliczności całej sprawy.

Sprawdzamy między innymi, w jaki sposób doszło do nagrań i kto mógł je wykonać - powiedział Karczyński.

W ramach wstępnych czynności funkcjonariusze ustalili osoby oraz adresy, które mogą mieć związek z nagraniami przedstawionymi w mediach - wyjaśnił.

Na podstawie analizy zebranych materiałów oraz wniosku jednej z osób i we współpracy z prokuraturą, ABW rozpoczęła przeszukania kilku wytypowanych miejsc celem zabezpieczenia materiału mogącego stanowić dowód w sprawie - podał rzecznik Agencji. 

Działania ABW to wynik nagrań, na których słychać, jak szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz rozmawia z prezesem Narodowego Banku Polskiego Markiem Belką i byłym ministrem Sławomirem Cytryckim o hipotetycznym wsparciu przez NBP budżetu państwa kilka miesięcy przed wyborami, które może wygrać PiS; Belka w zamian za wsparcie stawia warunek dymisji ówczesnego ministra finansów Jacka Rostowskiego oraz nowelizacji ustawy o banku centralnym.

Według tygodnika do rozmowy doszło w lipcu 2013 r. w jednej z restauracji w Warszawie. W listopadzie Rostowski został zdymisjonowany; pod koniec maja 2014 r. do Rady Ministrów wpłynął projekt założeń nowelizacji ustawy o NBP.

Przeczytaj zapis rozmowy Bartłomieja Sienkiewicza z Markiem Belką.

Przeczytaj zapis rozmowy Sławomira Nowaka z Andrzejem Parafianowiczem.

Wcześniej w rozmowie z RMF FM b. minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski mówił o nowej jakości podsłuchów.
"Przede wszystkim to wpadka służb, które pozwoliły na to, że przez co najmniej rok na terenie Warszawy w kilkunastu lokalach zupełnie bezkarnie podsłuchiwano czołowych polityków" - mówił w RMF FM Ćwiąkalski. Zdaniem byłego ministra sprawiedliwości, służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo powinny wiedzieć, a przynajmniej ustalić, że coś takiego się dzieje. "Nie wiemy jeszcze, kto, dlaczego, na czyje zlecenie podsłuchiwał, choć moim zdaniem ujawnienie tego teraz po wyborach, a długo przed następnymi, wskazuje raczej na to, że jest to swego rodzaju ostrzeżenie, że "my mamy materiały, dysponujemy nimi no i uważajcie" - podkreślał Ćwiąkalski.

(j.)