Prezydent Petro Poroszenko wydał dekret wprowadzający na Ukrainie stan wojenny. Decyzję prezydenta musi jeszcze zatwierdzić Rada Najwyższa (parlament).

Początkowo stan wojenny miał obowiązywać do 25 stycznia. W wyniku burzliwej dyskusji w Radzie Najwyższej (parlamencie) prezydenta Ukrainy Petro Poroszenko ogłosił, że stan wojenny ma trwać 30 dni. 

Agencja Interfax-Ukraina podała, że dekret wciela w życie decyzję Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy z 26 listopada "o nadzwyczajnych środkach zapewnienia suwerenności państwowej i niepodległości Ukrainy oraz wprowadzeniu stanu wojennego na Ukrainie". Zgodnie z dekretem kontrolę nad realizacją decyzji RBNiO o wprowadzeniu stanu wojennego będzie sprawować jej sekretarz Ołeksandr Turczynow.

Jak argumentuje prezydent, po wczorajszym rosyjskim ataku na okręty ukraińskie w Cieśninie Kerczeńskiej chodzi o możliwość odparcia zbrojnej agresji, zagrażającej niepodległości Ukrainy. 

W dokumencie znalazł się jeden tajny i 11 jawnych punktów z konkretnymi poleceniami dla poszczególnych resortów.

MSZ ma rozpocząć międzynarodowe konsultacje z sojusznikami oraz przygotować kampanię informacyjną o agresji. MON-owi polecono sprecyzowanie planów mobilizacji sił zbrojnych, wojsku objęcie obroną przeciwlotniczą kluczowych obiektów użyteczności publicznej, administracji rządowej - strategicznego przemysłu i jednostek wojskowych. MSW ma zapewnić bezpieczeństwo, a także szczególnie chronić infrastrukturę krytyczną i placówki dyplomatyczne. A SBU wzmocnić działania kontrwywiadowcze oraz antyterrorystyczne. Z kolei straży granicznej polecono wzmocnić ochronę granic z Rosją i Krymem.

Ograniczona może być część praw obywatelskich

W dekrecie wymieniono kilkanaście artykułów konstytucji, które czasowo mogą przestać działać. To między innymi przepisy o tajemnicy korespondencji i rozmów telefonicznych. Dodatkowo prawo do swobodnego przemieszczania się po kraju, wyboru miejsca zamieszkania i wyjazdu z Ukrainy.

Dekret ogranicza też możliwość organizowania referendów, a także pokojowych demonstracji. Kolejnym konstytucyjnym przepisem ujętym w dokumencie Poroszenki jest prawo własności, które teraz może być ograniczane, a także prawo do pracy, strajku oraz edukacji. Jako jeden z konkretów działania tymczasowych przepisów doradca prezydenta wymienia przyznanie pierwszeństwa w ruchu kolejowym transportom wojskowym.

"Stan wojenny nie oznacza wojny"

Poroszenko oświadczył w nocy z niedzieli na poniedziałek, że "stan wojenny nie oznacza wojny". Wprowadzenie stanu wojennego nie oznacza, że Ukraina będzie prowadziła działania ofensywne. Ukraina będzie prowadziła wyłącznie działania na rzecz obrony swojego terytorium i bezpieczeństwa swoich obywateli - powiedział prezydent.

Stan wojenny nie oznacza, że rezygnujemy z polityczno-demokratycznej drogi wyzwolenia ukraińskich terytoriów - podkreślił też Poroszenko, mówiąc o zajętym przez prorosyjskich separatystów Donbasie na wschodniej Ukrainie oraz zaanektowanym przez Rosję Krymie.

Prezydent oświadczył ponadto, że ogłoszenie stanu wojennego nie będzie wiązało się z mobilizacją, jednak poprosił żołnierzy rezerwy i uczestników walk na wschodzie kraju, by byli gotowi do powołania do wojska.

W niedzielę dwa ukraińskie kutry oraz holownik, które płynęły z Odessy do ukraińskiego portu w Mariupolu nad Morzem Azowskim, zostały ostrzelane, a następnie przejęte przez rosyjskie siły specjalne. Ukraina uznała te działania za akt agresji.

Rosja oskarżyła ukraińskie jednostki o naruszenie granicy i wpłynięcie na rosyjskie wody terytorialne. Utrzymuje ona, że okręty ukraińskie nie zwróciły się do niej z wnioskiem o przepłynięcie przez Cieśninę Kerczeńską. Strona ukraińska podaje, że przekazała taki wniosek, ale nie otrzymała na niego odpowiedzi. Ponadto według strony ukraińskiej do incydentu doszło na wodach neutralnych.

Od aneksji Krymu Rosja uważa wody u wybrzeży Półwyspu Krymskiego za swoje wody terytorialne. Cieśnina Kerczeńska, w której doszło do incydentu, oddziela Morze Czarne od północnej jego części, czyli Morza Azowskiego. Po zaanektowaniu przez Rosję Krymu w 2014 r. Moskwa przejęła kontrolę nad cieśniną, a następnie zbudowała nad nią most łączący półwysep z rosyjskim terytorium.

Rosję i Ukrainę wciąż łączy umowa z 2003 roku dotycząca Morza Azowskiego, w oparciu o którą oba państwa uważają Morze Azowskie i Cieśninę Kerczeńską za swoje terytorium wewnętrzne. Oba kraje mają tam swobodę żeglugi.

(mpw)