Po wczorajszym rekordowym upale Brytyjczycy oddychają z ulgą. Temperatura na Wyspach Brytyjskich przekroczyła 40 stopni Celsjusza, co jest absolutnym rekordem w tej części Europy. Brytyjczycy odzyskali oddech, ale co dalej?

Brytyjczycy robią narodowy rachunek sumienia. Zmiany klimatyczne, których są świadkami, nie podlegają dyskusji. Pytanie, czy można im jeszcze zaradzić i w jaki sposób? Czy przypadkiem nie jest już za późno?

Szok na Wyspach

Wczoraj po raz pierwszy Wyspiarze byli świadkami scen, które dotychczas oglądali w telewizji podczas relacji z odległych krajów.

Po upałach i pożarach, dziś mogą nadejść gwałtowne burze i opady. Było piekło, a teraz Brytyjczyków czeka jego przeciwność. W niektórych rejonach temperatura spadła nawet o 20 stopni Celsjusza.

Brytyjczycy muszą przestać wierzyć, że mieszkają w kraju o umiarkowanym klimacie i podjąć profilaktyczne kroki - mówi Bob Ward z brytyjskiego instytutu ds. zmian klimatycznych.

Jego zdaniem konieczna jest zmiana w mentalności obywateli i polityków bowiem to, co wydawało się odległe i niemożliwe, rozgrywa się na naszych oczach tu i teraz.

Wysoka cena upałów

Jeśli nic się nie zmieni, takie fale upałów nawiedzać będą Wyspy Brytyjskie co trzy lata, a ich cena będzie wysoka. Jednego takiego roku około 5 tys. ludzi będzie umierać nadmiarowo z powodu niewydolności organizmu spowodowanej wysoką temperaturą.

Trzeci absolutny rekord temperatury w ciągu jednego dnia - 40,3 st. C

We wtorek trzy razy w ciągu jednego dnia w Wielkiej Brytanii odnotowano najwyższą temperaturę w historii pomiarów.

Doszło do tego jeszcze przed południem, gdy w miejscowości Charlwood w hrabstwie Surrey w południowo-wschodniej Anglii zanotowano 39,1 st. Ten rekord utrzymał się przez zaledwie kilkadziesiąt minut, bo przed godz. 13 na londyńskim lotnisku Heathrow było 40,2 st. C, a po południu w Coningsby temperatura była jeszcze o 0,1 st. wyższa.

Opracowanie: